Relacja: Liga Wielkopolska - 4 liga grupa północna, sezon 2010/11
Kolejka: 2 - Data: 14.08.2010 Godzina: 17:00 | ||
Sokół Pniewy - Czarni Wróblewo 4 - 1 | ||
Strzelcy: 1:0 Tomasz Puncewicz (27'), 2:0 Krzysztof Paryzek (33'), 3:0 Piotr Czarnecki (45'), 4:0 Piotr Czarnecki (52'), 4:1 Mariusz Chojan (65') | ||
Sokół Pniewy: Budych Jakub - Weiss Patryk (kpt), Marchewka Krzysztof, Matouszek Mariusz, Matouszek Maciej - Puncewicz Tomasz (63' Stępień Mikołaj), Maćkowiak Ernest, Komsta Bartosz, Ganowski Oskar (46' Skrzypek Adrian) - Czarnecki Piotr, Paryzek Krzysztof (70' Galas Radosław) | ||
Czarni Wróblewo: Wojciechowski Jan - Oszmałek Dariusz, Chojan Maciej, Biedziak Maksymilian - Remisz Krystian (83' Stromczyński Patryk), Kliszkowiak Robert, Chorzępa Marcin, Chojan Mariusz, Szymański Szymon (46' Biedziak Bartłomiej) – Graczyk Bartłomiej, Góral Jacek (46' Żelazny Sebastian) | ||
Sędziowali: | ||
Widzów: | ||
Żółte kartki: | Marchewka Krzysztof, Galas Radosław, Komsta Bartosz (Sokół Pniewy) - Biedziak Maksymilian (Czarni Wróblewo) | |
Czerwone kartki: |
- Derby powiatu szamotulskiego przynoszą zawsze ze sobą emocje (zarówno te pozytywne jak i negatywne), a zwłaszcza, jeśli odbywają się pomiędzy zespołami z Pniew i Wróblewa. Faworytem tego spotkania po meczach pierwszej kolejki byli goście. Dodatkowo na ich korzyść przemawiała wygrana w poprzednim spotkaniu w Pniewach.
Pierwszy kwadrans spotkania nie dostarczył większych wrażeń. Sokół nie znacznie przeważał, a goście stwarzali większe zagrożenie pod bramką rywali. Jednak to gospodarze mieli lepsze sytuacje do zdobycia bramki, lecz strzały Patryka Weissa i Tomasza Puncewicza w różnym stylu bronił Jan Wojciechowski.
W 18 minucie Maciej Matouszek znalazł się w polu karnym i zdecydował się na podanie wzdłuż bramki, w które wtrącił się bramkarz Czarnych odbijając piłkę przed siebie. Próba umieszczenia piłki w siatce przez Piotra Czarneckiego okazała się nieskuteczna. Cztery minuty później świetne podanie w pole karne otrzymał Oskar Ganowski, ale piłka po starciu z zawodnikiem rywali trafiła go w rękę. W 25 minucie dośrodkowanie Ganowskiego wychwycił Wojciechowski, a chwilę później dwójkowa akcja Weissa i Krzysztofa Paryzka została przerwana przez obrońcę gości.
W 27 minucie Czarnecki zagrał piłkę do Puncewicza, który oszukał zwodem obrońcę rywali i spokojnie wyczekał na reakcję bramkarza Wróblewa umieszczając piłkę płaskim strzałem po ziemi w siatce. Cztery minuty później Jakub Budych złapał piłkę po dośrodkowaniu na pole karne i od razu zagrał ją do partnera z drużyny, który miał szansę znaleźć się w sytuacji sam na sam, lecz sędzia odgwizdał po raz kolejny pozycję spaloną.
W 33 minucie kibice Sokoła zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Pniewach znów wpadli w euforię. Paryzek po podaniu od jednego z kolegów z drużyny będąc dobrych kilkanaście metrów od bramki zdecydował się na strzał w stronę bramki, dzięki czemu przelobował Wojciechowskiego. Goście starali się natychmiast odpowiedzieć, ale bardzo silny strzał sprzed pola karnego Jacka Górala zdołał sparować na rzut rożny Budych.
W 40 minucie miejscowi mieli dwa rzuty różne, które nie przyniosły większych efektów. Trzy minuty później przeciwnicy, co najmniej 3-krotnie mogli umieścić piłkę w siatce, jednak to się im nie udało. Zaczęło się wszystko od złego zgrania piłki głową w polu karnym przez jednego z pniewskich obrońców.
Gdy wydawało się, że rezultat spotkania w tej części spotkania nie ulegnie już zmianie, sędzia tego meczu podyktował rzut wolny dla gospodarzy w odległości kilku metrów od pola karnego na wprost bramki. Do piłki podszedł Krzysztof Marchewka, a ta poleciała w stronę Wojciechowskiego, który odbił ją przed siebie. Na to tylko czekał Czarnecki, który tym razem nie zmarnował takiej sytuacji podwyższając rezultat meczu.
Kibice obydwu klubów wydawali się zaskoczeni takim rezultatem. Z gry obydwu zespołów nie wynikało, że po pierwszej połowie będzie między nimi taka różnica bramek.
Na drugą połowę piłkarze Czarnych Wróblewo wyszli bardziej zmotywowani, a piłkarze Sokoła Pniewy jakby uśpili nieco swą czujność wysokim prowadzeniem. Nie przeszkadzało im to jednak w konstruowaniu kolejnych akcji.
Tuż po wznowieniu gry w dobrej sytuacji po podaniu od Ernesta Maćkowiaka mógł znaleźć się Adrian Skrzypek, lecz piłka odskoczyła mu od nogi. Pięć minut później jeden z zawodników Czarnych po uderzeniu piłki głową i nieporozumieniu między zawodnikami gospodarzy mógł zdobyć bramkę, ale sytuację w porę wyjaśnił Skrzypek. Upłynęło ledwie 120 sekund, a miejscowa drużyna niespodziewanie zdobyła kolejną bramkę. Maćkowiak zagrał piłkę do niepilnowanego w polu karnym Czarneckiego, a ten silnym uderzeniem zdobył swoją drugą w tym spotkaniu bramkę.
Po jej zdobyciu piłkarze Sokoła chyba za szybko uwierzyli, że jest to „koniec meczu”, bo w znacznym stopniu na dłuższy czas oddali inicjatywę rywalom, ograniczając się przeważnie do kontr. W 62 minucie na strzał nożycami zdecydował się Paryzek, a piłka powędrowała nad bramką. W kolejnej akcji Budych obronił groźny strzał przyjezdnych. Trzy minuty później goście zdobyli jedyną w tym spotkaniu bramkę. Mariusz Chojan był źle pilnowany w polu karnym, spokojnie uderzył piłkę głową będąc tyłem do bramki, co spowodowało, że przeleciała ona nad obrońcą gospodarzy i wpadła do siatki obok zaskoczonego Budycha.
W 78 minucie Skrzypek kiwnął dwóch rywali i wyłożył piłkę niepilnowanemu Mikołajowi Stępniowi, który źle ją przyjął, przez co zdecydował się na strzał tyłem do bramki. Z małymi problemami chwycił ją bramkarz Wróblewa. W tej sytuacji w polu karnym znajdował się również Czarnecki. Pięć minut później Czarnecki zdecydował się na samotny rajd, mimo tego, że mógł próbować zagrywać do Skrzypka. Zdołał minąć Wojciechowskiego, lecz piłka mu odskoczyła i strzał okazał się dość niecelny.
W ostatniej minucie obydwie strony miały jeszcze po jednej szansie na zmianę rezultatu spotkania. Najpierw piłka po strzale zawodnika Czarnych wylądowała na spojeniu słupka z poprzeczką, a po chwili Czarnecki odegrał na wolne pole do Stępienia, ale skończyło się tylko na rzucie różnym.
Warto się jednak jeszcze odnieść do jednej sytuacji z meczu. Sędzia tego spotkania, które prowadzone było przez niego dosyć sprawiedliwie popełnił w drugiej połowie dość niezrozumiały dla wielu błąd. Jeden z zawodników Sokoła w walce o piłkę przed polem karnym rywali był faulowany przez piłkarza Czarnych (zagranie łokciem), ale to on, a nie piłkarz Czarnych otrzymał żółtą kartkę. Sędzia asystent, który był ustawiony lepiej w tej sytuacji sygnalizował, że chce przekazać to, co widział. Jednak sędzia główny nie zauważył tego i sam podjął decyzję, a jego asystent po karze dla zawodnika pniewskiej drużyny zrezygnował z dalszej sygnalizacji.
W ten sposób Sokół Pniewy odniósł zasłużone zwycięstwo w kolejnych derbach powiatu. - Autor / Źródło: Mariusz Kruchowski/http://sokolpniewy.futbolowo.pl/
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.