Relacja: Liga Wielkopolska - 4 liga grupa północna, sezon 2010/11
Kolejka: 4 - Data: 28.08.2010 Godzina: 17:00 | ||
Sokół Pniewy - Fogo Luboń 0 - 3 | ||
Strzelcy: 0:1 Artur Rybak (13'), 0:2 Krzysztof Szerszeń (18'), 0:3 Karol Bartkowiak (71') | ||
Sokół Pniewy: | ||
Fogo Luboń: | ||
Sędziowali: | Krzysztof Nowak | |
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Przed tym spotkaniem jego faworytem był zespół gospodarzy, pomimo zajmowania niższej pozycji w tabeli (po rozegraniu 3 kolejek bieżącego sezonu) niż rywale. Wynikało to z tego, że Sokół Pniewy nie przegrał z zespołem Lubońskiego Fogo Luboń (występującego w tym czasie pod różnymi nazwami) od 6 spotkań.
Spotkanie, w którym tak naprawdę niewiele ciekawego się działo, a obydwa zespoły raziły nieskutecznością, zostało „ustawione” między trzynastą, a osiemnastą minutą spotkania.
Najpierw w 13 minucie Grzegorz Trenda, okrzykiem „moja” dał znać kolegom z obrony, że poprzez próbę złapania lub wybicia piłki bierze przerwanie akcji na siebie, a po chwili zderzył się z piłkarzem gości Arturem Rybakiem, który wcześniejszym uderzeniem głową zdołał skierować piłkę w stronę bramki, w której ostatecznie ona się znalazła. Dwie minuty później piłkarze Sokoła zdołali umieścić piłkę w siatce bramki Lubońskiego, ale sędzia słusznie nie uznał tej bramki, ponieważ faulowany był bramkarz Sebastian Maćkowski. W 18 minucie drugi błąd w tym spotkaniu popełnił bramkarz Sokoła i ponownie zakończył się on utratą bramki. Widząc, że w stronę pola karnego zbliżą się z piłką Krzysztof Szerszeń bramkarz naszej drużyny stanął na linii pola karnego chcąc wybić piłkę spod nóg napastnikowi gości, lecz to mu się nie udało, ponieważ Szerszeń minął go zwodem, a także obrońców i „niskim” uderzeniem umieścił piłkę w pustej bramce.
W 35 minucie szansę na kontaktową bramkę po podaniu Krzysztofa Galasa miał Krzysztof Paryzek, ale piłkę po jego uderzeniu zdołał wybić głową z linii bramkowej zawodnik Lubońskiego.
W drugiej połowie aż do 71 minuty nic nie zapowiadało, że którakolwiek ze stron postara się o zmianę rezultatu meczu. Miał za to miejsce element humorystyczny. Sędzia główny tego spotkania chciał pokazać Krzysztofowi Marchewce żółtą kartę, lecz zbytnio się z tą decyzją spieszył i pokazał kartkę czerwoną, za co po chwili przeprosił piłkarza Sokoła naprawiając swój błąd.
W 71 minucie dwukrotnie świetną pracą nóg Trenda obronił swój zespół przed utratą bramki. Najpierw po strzale Macieja Szymanka, a potem przy próbie poprawki jego kolegi z drużyny. Cztery minuty później bramkarz gospodarzy nie miał już szans na obronę strzału.
Autorem bramki był Karol Bartkowiak. Przejął piłkę przed polem karnym, szybkim zwodem zdobył nieco wolnej przestrzeni między obrońcami i uderzeniem bez namysłu przy krótszym słupku umieścił piłkę w górnym rogu bramki.
W 88 minucie niespodziewanie przed szansą honorowego trafienia znalazł się Tomasz Puncewicz, który trafił jednak wprost w dobrze ustawionego bramkarza gości.
To spotkanie na pewno dało dużo do myślenia trenerowi Sokoła Pniewy - Pawłowi Kutynii. Jakie będą efekty tych przemyśleń przekonamy się po meczu w Międzychodzie, gdzie strata punktów nie może w ogóle wchodzić w rachubę, ponieważ zespół może wpaść w tzw. „dołek”, z którego ciężko zaś może być się wydostać.
(relacja za pozwoleniem p.A.Koniecznego - Autor / Źródło: Mariusz Kruchowski/http://www.lubonskifc.vgh.pl/
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.