Relacja: OZPN Kalisz - klasa okręgowa , sezon 2011/12
Kolejka: 5 - Data: 04.09.2011 Godzina: 16:00 | ||
Astra Krotoszyn - CKS Zduny 5 - 1 | ||
Strzelcy: | ||
Astra Krotoszyn: Półtoraczyk – Kujawski, Brink, Olejnik, Idkowiak – Ciesielski (62' Potarzycki), Sołtysiak (74' Wronek), Szych, Marciniak (62' Konarkowski) – Maryniak, Piątek (77' Śpitalniak) | ||
CKS Zduny: Machowski – Dąbrowski, G. Nowak, M. Stachowiak (69' Zimmermann) – M. Nowak – Kołomyjec (56' Chudy), Andrzejewski (46' B. Nowak), Nowicki, Jańczak – Leis (46' Ibron), Gmerek | ||
Sędziowali: | Marcin Szcześniak , Poroś-Nowak P. | |
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Astra rozbiła lokalnego rywala
Astra rozgromiła przed własną publicznością CKS, potwierdzając w pełni swe ambitne plany. Krotoszynianie rozstrzygnęli losy potyczki zaledwie w 18 minut, kiedy na liście strzelców widniały już nazwiska Janusza Maryniaka, Adama Szycha i Macieja Piątka.
Przed historyczną derbową konfrontacją podtekstów nie brakowało. Dość powiedzieć, że w wyjściowej jedenastce zdunowian pojawiło się aż siedmiu graczy, związanych wcześniej z Astrą. Z kolei po przeciwnej stronie barykady znalazł się wychowanek CKS Marcin Ciesielski.
Team z grodu Krotosa nie miał żadnych problemów beniaminkiem okręgówki. Już do przerwy ekipa Łukasza Raka prowadziła z lokalnym rywalem 5:0.
Miejscowi ruszyli na gości ze sporym impetem. Pierwszej dogodnej do zdobycia gola okazji nie wykorzystał Janusz Maryniak, który zamiast oddać strzał, uwikłał się w drybling i akcja spaliła na panewce. Najbardziej doświadczony piłkarz Astry zrehabilitował się w 10 minucie meczu. Po faulu na Macieju Piątku Maryniak huknął z rzutu wolnego. Piłka odbiła się od stojących w murze zdunowian i wróciła na 26. metr. Maryniak poprawił kapitalnym wolejem i kibice mogli wstać z siedzisk, gdyż futbolówka ugrzęzła w górnym rogu świątyni Marcina Machowskiego.
Chwilę później na 2:0 podwyższył Adam Szych. Maryniak zagrał na prawą flankę do rozpędzonego Ciesielskiego. Skrzydłowy jak na tacy wyłożył piłkę wbiegającemu w pole karne Szychowi, który płaskim strzałem ulokował ją w siatce. Kanonada trwała w najlepsze, a trzecie trafienie dla miejscowych zaliczył Piątek. Po wrzutce z rzutu rożnego stojący tyłem do celu „Piątas” efektownym uderzeniem, po którym piłka odbiła się od poprzeczki, nie dał szans Machowskiemu.
Jeszcze przed zejściem do szatni krotoszynianie dwukrotnie uradowali swoich sympatyków. Najpierw lewą stroną boiska urwał się Maryniak. Napastnik dojrzał niepilnowanego Ciesielskiego, a ten dopełnił formalności, posyłając piłkę do pustej bramki. Piąty gol autorstwa Piątka padł po błędzie Grzegorza Nowaka. Snajper błyskawicznie dopadł do źle przyjętej przez rywala piłki i długo się nie zastanawiając, uderzył w długi róg.
W pierwszych trzech kwadransach Astra pokazała więc rywalowi zza między miejsce w szeregu. Na liczne ataki gospodarzy słabo grający goście, odpowiadali jedynie wypadami, kończącymi się interwencjami sędziego asystenta, który często podnosił chorągiewkę.
Finalna część spotkania rozpoczęła się od kilku sugestii asystenta biegającego po drugiej stronie boiska. Arbiter używał chorągiewki wielokrotnie, lecz wiele decyzji było chybionych.
Po przerwie ciekawych akcji było jednak niewiele, a godnymi odnotowania są tylko dwie niecelne próby strzeleckie Ciesielskiego. W przeciwieństwie do pierwszej odsłony, na murawie zrobiło się kolorowo, a żółte karki otrzymali Nowicki, symulujący faul w obrębie szesnastki Maryniak, Daniel Olejnik i Grzegorz Gmerek. W przypadku tego ostatniego sędzia dopuścił się karygodnego błędu. Znajdujący się w polu karnym „Giero” został powalony przez Piotra Półtoraczyka. Marcin Szcześniak nie podyktował jednak pewnej – zdawałoby się – jedenastki, a napomniał indywidualnie napastnika. Szcześniak dopatrzył się za to mniej wyrazistego przewinienia Huberta Wronka we własnym polu karnym. Arbiter wskazał na wapno, a pewnym egzekutorem stałego fragmentu gry okazał się Dariusz Ibron. Gol wiekowego rozgrywającego zdunowian okazał się jednak tylko trafieniem honorowym. W końcowej fazie meczu sędziowie asystenci prześcigali się w liczbie wyłapywania pozycji spalonych. Kilkakrotnie popełniali jednak rażące błędy, które na szczęście nie mogły zmienić losów potyczki. Salwy śmiechu wywołała sytuacja z ostatnich minut. Wówczas Nowicki głową strącił piłkę do wybiegającego na wolne pole Gmerka. Asystent Szcześniaka oczywiście użył swoich insygniów, tyle, że w momencie podania snajper CKS znajdował się na własnej połowie i do linii środkowej miał dwa metry.
Premierowe ligowe derby powiatu krotoszyńskiego zakończyły się efektowną i przekonującą wygraną podopiecznych Łukasza Raka, którzy powetowali sobie ubiegłotygodniową porażkę z LKS Czarnylas i znów mogą śmiało myśleć o awansie. Z kolei przed Jerzym Andrzejewskim i jego piłkarzami sporo pracy. CKS musi poprawić wiele w grze defensywnej oraz poruszaniu się zawodników bez piłki, co będzie bardzo pomocne w walce o ligowy byt. Miejmy nadzieję, że obaj niedzielni rywale zrealizują swoje przedsezonowe plany. - Autor / Źródło: Daniel Borski, www.prasalokalna.pl
Fotorelacja:
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.