Relacja: Liga Kujawsko-Pomorsko-Wielkopolska - 3 liga , sezon 2011/12
Kolejka: 9 - Data: 24.09.2011 Godzina: 16:00 | ||
Lubuszanin Trzcianka - Piast Kobylin 3 - 2 | ||
Strzelcy: | ||
Lubuszanin Trzcianka: | ||
Piast Kobylin: | ||
Sędziowali: | Arkadiusz Koronka , Michał Gurajdowski, Wiesław Jóźwiak | |
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Podczas sobotniego spotkania III ligi pomiędzy Lubuszaninem a Piastem Kobylin, zgodnie z przewidywaniami przedmeczowymi, górą był Lubuszanin, który wygrał 3-2. Jednak mało kto spodziewał się tak emocjonującego spotkania.
Początek spotkania był pod dyktando Lubuszanina. W 5 minucie pierwszy strzał w tym meczu oddałPaweł Wicher, jednak wysoko ponad bramką. Z biegiem czasu Lubuszanin posiadał coraz większą przewagę i wydawało się, że zdobycie bramki przez naszą drużynę to tylko kwestia czasu. W 12 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, po uderzeniu piłki głową przez Przemysława Królaka piłka trafiła w słupek. W 18 minucie świetnym rajdem lewą stroną popisał się Dariusz Juracki, który wrzucił piłkę w pole karne a tam świetnie znalazł się Paweł Wicher, który nie dał najmniejszych szans bramkarzowi gości. Niestety po zdobytej bramce nasz zespół cofnął się i oddał inicjatywę Piastowi, który cały czas bronił się prawie całym zespołem i grał z kontry. Właśnie po jednej z takich kontr w 43 minucie padła bramka wyrównująca. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska piłka zmierzała do M. Rejka, jednak wyprzedził go Przemysław Królak, który jako ostatni dotknął piłki zmierzającej do bramki. Zatem do przerwy mieliśmy remis 1-1.
Po przerwie gra Lubuszanina znowu wyglądała tak jak na początku spotkania co nasi piłkarze udokumentowali w 49 minucie, kiedy to świetną akcją popisał się Radosław Simson, podał do Pawła Nawrockiego, który wypatrzył Wojciech Oczkowskiego a ten zdobył bramkę na 2-1. Chwilę później, w 51 minucie, powinniśmy prowadzić 3-1. Po podaniu z głębi pola piłka doszła do Pawła Nawrockiego a ten minął wychodzącego z bramki bramkarza Piasta, podał do lepiej ustawionego Jarosława Feciucha a ten mając przed sobą pustą bramkę uderzył w słupek, odbita piłka spadła pod nogi Dariusza Jurackiego, jednak jego uderzenie z ostrego konta zostało wybite przez obrońcę z linii bramkowej na rzut rożny. Nasz zespół od tego momentu znowu lekko odpuścił czego efektem była bramka dla gości w 60 minucie. Po błędzie, dobrze spisującego się do tej pory, Krystiana Januzika Piast zdobył bramkę po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, a strzelcem głową okazał się M. Rejek. Lubuszanin chciałzdobyć bramkę dającą zwycięstwo w tym meczu, jednak nic z tego nie wychodziło. Z upływem czasu goście grali coraz bardziej na czas, niekiedy symulując urazy w sposób komiczny i przeciągając wykonywanie stałych fragmentów gry, co wywoływało nerwowość na boisku. W jednej z akcji doszło do groźnego zderzenia dariusza Jurackiego z jednym z graczy z Kobylina, jednak nikomu nic się nie stało. W 82 minucie, przeważający Lubuszanin, za sprawą Jarosława Feciucha oddał kolejny celny strzał na bramkę gości. Jednak uderzenie głową naszego kapitana nie miało prawa zaskoczyć bramkarza przyjezdnych. Zespół z Kobylina, po jednym z dośrodkowań Lubuszanina, o mały włos a zdobyłby bramkę samobójczą kiedy to doszło do nieporozumienia między obrońcą a bramkarzem. W 92 minucie, kibice, jak i zawodnicy Lubuszanina odetchnęli z ulgą, gdyż po dośrodkowaniu z rzutu rożnego goście byli bardzo bliscy zdobycia trzeciej bramki. Piłka o centrymetry minęła lewy słupek bramki, powracającego po kontuzji, Karola Szymańskiego. W 94 minucie, po wznowieniu piłki z rzutu wolnego (faul na Wiesławie Natkańcu po podaniu Karola Szymańskiego) przez Jarosława Feciucha do Dariusza Jurackiego i dośrodkowaniu tego drugiego padłą trzecia bramka dla Lubuszanina. Ogromne zamieszanie podbramkowe wykorzystał Michał Wawszczak ! Tym samym drugi raz w tym sezonie Lubuszanin wygrał na własnym stadionie i to drugi raz po trafieniu w ostatniej akcji meczu.
Koszmarny błąd w doliczonym czasie
Horror w końcówce meczu w Trzciance przeżyli gracze kobylińskiego Piasta. W 96. minucie gry fatalne nieporozumienie obrońców z bramkarzem doprowadziło do straty gola, który zaważył o zwycięstwie Lubuszanina.
Piast znów musiał radzić sobie bez kapitana Krzysztofa Kendzi. Mimo to zespół Marcina Kałuży był co najmniej równorzędnym rywalem dla plasujących się w czubie tabeli gospodarzy. O końcowym niepowodzeniu przesądziły fatalne błędy w obronie.
Pierwsi gola zdobyć mogli goście. Niestety znajdujący się w dogodnym położeniu Jakub Borowczyk – zamiast strzelać – dogrywał do Michała Rejka i podanie przeciął rywal. Lubuszanin odpowiedział i to skutecznie po kwadransie. Żaden z kobylińskich defensorów nie doskoczył do posiadającego piłkę przeciwnika, który dośrodkował w pole karne, a nadbiegający Paweł Wicher tylko przystawił nogę do futbolówki i było 1:0. Po otrzymaniu ciosu Piast nie zaczął grać nerwowo i nadal stosował wyjściową taktykę, umiejętnie kontrując drużynę gospodarzy. Jeden z wypadów został okraszony zdobyciem gola. Marcin Kurzawa dograł do rozpędzonego Borowczyka, a ten zacentrował płasko wzdłuż linii bramkowej do Michała Rejka, który z bliska trafił do siatki.
Na początku drugiej odsłony skrzydłowy Lubuszanina minął Adama Kurzawę i podał do znajdującego się w szesnastce Wojciecha Oczkowskiego. Z zablokowaniem uderzenia spóźnił się Marcin Czwojdrak i miejscowi znów mieli gola w zapasie. Na ripostę Piasta czekaliśmy do 60 minuty meczu. Wówczas świetny odbiór wślizgiem zanotował Borowczyk, który dobiegł do linii końcowej i dośrodkował na głowę Roberta Norkiewicza. Piłka wpadła do bramki i mecz zaczął się od początku.
Przez kolejne pół godziny z boiska wiało nudą. Arbiter doliczył do czasu spotkania 240 sekund, ale jak się okazało, rywalizacja trwała aż do 96. minuty. W ostatnich sekundach naszym piłkarzom przytrafił się dziecinny błąd. Szymon Wosiek nie zapobiegł wrzutce z bocznej strefy. Czwojdrak, który mógł wyekspediować piłkę uchylił się przed nią, słysząc głośny okrzyk „moja” w wykonaniu Dominika Sadowskiego. Bramkarz nie sięgnął jednak futbolówki, a Michał Wawszczak strzałem głową zdobył bodaj najbardziej kuriozalnego gola w swoim życiu.
Sędzia nie pozwolił już wznowić gry, a jego postawę w ostrych słowach skomentował M. Kurzawa, który na dodatek został ukarany czerwoną kartką. - Nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego – mówił załamany trener Kałuża. - Gdybyśmy byli wyraźnie gorsi i przegrywali wysoko, strata gola w 96. minucie meczu nie byłaby tak bolesna. Najgorsze jest to, że zasłużyliśmy co najmniej na remis. Nasza gra wreszcie wyglądała dobrze. Podróż do domu trudno opisać. W szatni oraz autobusie panowała przeraźliwa cisza..Musimy jednak szybko się pozbierać i walczyć o punkty w kolejnych meczach. Dobrym prognostykiem jest poprawa stylu gry.
Czerwona kartka - Marcin Kurzawa (po meczu za niesportowe zachowanie) - Autor / Źródło: lubuszanin.futbolowo.pl & Daniel Borski, www.prasalokalna.pl
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.