Relacja: Liga Kujawsko-Pomorsko-Wielkopolska - 3 liga , sezon 2011/12
Kolejka: 14 - Data: 30.10.2011 Godzina: 14:00 | ||
Piast Kobylin - Wda Świecie 3 - 2 | ||
Strzelcy: | ||
Piast Kobylin: Sadowski – Czwojdrak, Kaczmarek, Biernat, A. Kurzawa – Pospiech, Kendzia, Matuszak (60' M. Kurzawa), Borowczyk – Norkiewicz - Wosiek (85' Rejek) | ||
Wda Świecie: | ||
Sędziowali: | ||
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Kanonier Kendzia ponownie bohaterem!
Nieprawdopodobny przebieg miał niedzielny mecz między Piastem Kobylin a Wdą Świecie. Po trzech kwadransach faworyzowani świecianie prowadzili różnicą dwóch bramek. W drugiej połowie kolejny popis dał jednak niezawodny Krzysztof Kendzia i Piastunki mogły fetować zwycięstwo!
Pierwszą połowę Piast wyraźnie przespał, co dosadnie podsumował bohater późniejszych zdarzeń. - Graliśmy kompletny piach, a trener miał w przerwie uzasadnione pretensje – nie owijał w bawełnę Krzysztof Kendzia. Faktycznie, Marcin Kałuża miał za co rugać swoich podopiecznych. W ciągu trzech kwadransów kobylinianie nie oddali żadnego strzału i nie potrafili wymienić kilku dokładnych podań. Mało tego, Wda zdobywała gole nie po koronkowych akcjach, a dzięki niefrasobliwości naszych piłkarzy, którzy tracili piłkę w prostych sytuacjach.
Po reprymendzie trenera zawodnicy postawili wszystko na jedną kartę. - Uznaliśmy, że albo mecz zakończy się naszym blamażem, albo uda nam się doścignąć rywala – mówił kapitan kobylińskiej jedenastki.
Zastosowanie bardzo ofensywnej taktyki przyniosło zamierzone efekty. Już 7 minut po przerwie Piast zdobył kontaktową bramkę. Centrę z prawej flanki wykorzystał Kendzia. Po następnych 7 minutach rozgrywający teamu Kałuży doprowadził do remisu, wykorzystując dokładną wrzutkę Jakuba Borowczyka.
Kobylinianie ani myśleli zadowolić się remisem. Ich ataki przełożyły się na zdobycie pełnej puli, a zwycięskie trafienie zapisał na swym koncie „Siwy”. Kolejną asystę zanotował dośrodkowujący z bocznego sektora Borowczyk. Kendzia trzecią zdobytą głową bramkę okupił urazem łuku brwiowego i po spotkaniu na jego twarzy pojawiło się kilka szwów. - Nic się nie stało, normalne starcie boiskowe – bagatelizował sprawę bohater Piasta, który podsumował dla nas występ. - Nie było komu kończyć sytuacji więc padło na mnie. Trzy razy trafili mnie w głowę i jakoś się udało. Nie jestem ojcem zwycięstwa. Na wygraną pracował i zasłużył cały zespół. Mam jednak obawy związane z kolejnymi spotkaniami. Mamy wąską kadrę, jest nas raptem 17. Myślę, że zarząd poczyni zimą odpowiednie ruchy, byśmy w przypadku jeden czy dwóch absencji nie musieli drżeć o wynik. - Autor / Źródło: Daniel Borski, www.prasalokalna.pl
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.