Relacja: OZPN Leszno - klasa okręgowa , sezon 2012/13
Kolejka: 3 - Data: 18.08.2012 Godzina: 17:00 | ||
Olimpia St. Lubosz - Rawia Rawicz 1 - 2 | ||
Strzelcy: | ||
Olimpia St. Lubosz: | ||
Rawia Rawicz: | ||
Sędziowali: | ||
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Olimpia Stary Lubosz - Rawia Rawicz 1:2
Cofanie się na własną połowę i gra z kontry, takie były założenia przedmeczowe i sposób trenera na wygraną w Starym Luboszu. Gospodarze posiadali na pewno przewagę w posiadani piłki jednak przy linii środkowej boiska nie mieli już pomysłu na rozegranie akcji w zagęszczonej środkowej strefie boiska. Jedynym elementem jaki widzieliśmy ze strony gospodarzy były długie piłki zagrywane w nasze pole karne bądź na boki boiska co niewątpliwie stwarzało okazję do kontrataku. Nasz zespół stworzył sobie w przeciągu całego meczu kilka dobrych okazji do strzelenia bramki, chociaż i my musimy mówić o sporym szczęściu bo zawodnicy rywali też stwarzali sobie dogodne sytuacje, których jednak nie potrafili wykorzystać. Już na początku meczu po jednym z dośrodkowań napastnik Olimpii trafił z główki w poprzeczkę. W kolejnej wartej odnotowania akcji na wysokości zadania stanął Buchała. Zawodnik gospodarzy wyszedł sam na sam z naszym bramkarzem, zamarkował uderzenie z prawej nogi w polu karnym i po przełożeniu piłki na lewą nogę oddał strzał, wydawało się już na pustą bramkę. Nasz golkiper jednak szybko zareagował po pierwszej interwencji, obronił strzał, a piłka wylądowała poza linią boczną boiska. W odpowiedzi po jednym z kontrataków w znakomitej sytuacji znalazł się Nawrot, który wpadł w pole karne i "skręcił" przeciwnika w podobny sposób przekładając piłkę na lewą nogę. Nasz napastnik staną w oko w oko z bramkarzem rywali jednak jego strzał z lewej nogi był zbyt lekki i nie sprawił problemów rywalowi. Po upływie parunastu minut gospodarze znowu stworzyli sobie sytuację bramkową. Po dwójkowej akcji z lewej strony boiska, zawodnik Olimpii oddał strzał w "długi róg", piłka odbiła się od słupka, zatańczyła przed linią bramkową, najszybciej dopadł do niej Piotr Wawrzyniak i wyekspediował poza pole karne. W 40 minucie meczu nasz zespół wyszedł na prowadzenie. Mariusz Molka dobrze przytrzymał piłkę i podał na wolne pole do Tomka Wawrzyniaka, który celnie odegrał ją do "Stasia". Nasz napastnik wystawił piłkę nabiegającemu koledze, a Bartek Machi ładnym, technicznym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans bramkarzowi rywali. Na przerwę schodziliśmy przy stanie 0-1.
Po zmianie stron nic nie zmieniło się w taktyce obu zespołów. Nasz zespół konsekwentnie czekał na kontrataki, a rywale równie uparcie grali "długa piłką". W drugiej połowie gra zaostrzyła się. Nasz zespół z czasem opanował środek pola, a spieszący się rywale, każdą piłkę posyłali w nasze pole karne. W tej części gry nasza defensywa zagrała pewniej, wygrywając większość pojedynków główkowych i nie pozwalając przeciwnikowi przedrzeć się pod nasze pole karne. Jednak po jednym ze stałych fragmentów gry mogliśmy stracić prowadzenie. W zamieszaniu podbramkowym Karol Dutkowski próbował wybić piłkę, trafił jednak w rywala, a piłka odbiła się tak, że wylądowała na poprzeczce naszej bramki. Miejscowi oddali jeszcze parę strzałów na naszą bramkę z dystansu, większość z nich była niecelna, chociaż warto odnotować Robinsonadę naszego golkipera po jednym z nich. Piłkę na 16-17 metrze przejął zawodnik Olimpii i od razu oddał strzał z zewnętrznej części stopy. Widać było, że piłka ładnym łukiem zmierza w "okienko" naszej bramki. Całą sytuację uratował Tomasz Buchała, który wyciągnął się jak struna i przeniósł piłkę ponad poprzeczką. W meczu z Olimpią poziom sędziowania pozostawiał wiele do życzenia. Sędziowie co chwile podejmowali niezrozumiałe decyzje psując widowisko i myląc się tak z jednej jak i z drugiej strony, co doprowadzało trenerów i zawodników do irytacji. Około 75 minuty gospodarze doprowadzili do wyrównania. Z boku boiska rywal poradził sobie z Godziewskim i zagrał piłkę w pole karne do nabiegającego partnera, który uprzedził obrońców i "dokładając nogę"zdobył wyrównującą bramkę, nie dając nawet szans naszemu bramkarzowi na interwencję. Mecz zmierzał ku końcowi, więc trener zdecydował się na ostatnią zmianę i wpuścił na plac gry wracającego po dłuższej przerwie Materkowskiego. Jak się okazało pięć minut później to ten rezerwowy dał zwycięstwo naszej drużynie. Z lewej strony piłkę z autu zagrywał Piotr Wawrzyniak, zrobił to "niczym Hajto" posyłając piłkę daleko w pole karne. Tam najlepiej znalazł się Materkowski, który strzałem głową zapewnił naszej drużynie komplet punktów. - Autor / Źródło: http://www.rawiarawicz.futbolowo.pl
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.