Relacja: OZPN Kalisz - klasa A grupa 2, sezon 2018/19
Kolejka: 2 - Data: 26.08.2018 Godzina: 11:00 | ||
Zawisza Łęka Opatowska - Sokół Bralin 2 - 1 | ||
Strzelcy: | ||
Zawisza Łęka Opatowska: | ||
Sokół Bralin: | ||
Sędziowali: | Jakub Malinowski Wrzeszczyński-Pawelec | |
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Ekipie z Łęki Opatowskiej znów przyszło zmagać się z Sokołem. Tym razem do Łęki przyfrunął on w niedzielę z Bralina. Tydzień temu niespodzianie zadziobał Zawiszę inny Sokół, ten ze Świby. Teraz fani Zawiszy liczyli, że posypie się pierze, a Zawisza rozniesie rywala w puch. Jeden Sokół miał zapłacić za drugiego. Nic z tych rzeczy. Zawisza wygrał, ale zespół z Bralina okazał się przeciwnikiem niesłychanie ambitnym i piekielnie twardym. Zwycięstwo z takim przeciwnikiem z pewnością bardziej smakuje niż jakieś tam 11:0 z byle kim. A przy okazji Wujek Dobra Rada zaleca wszystkim fanom Zawiszy wzięcie głębokiego oddechu. Czas zrozumieć, że chyba wszyscy rywale w tej lidze będą grać przeciw ich ulubieńcom jak te dwa Sokoły. Skryci za podwójną gardą i czyhający na jakiś łut szczęścia. Zawisza postrzegany jest przez nich jako przeciwnik, z którym nie mają szans w walce na wymianę ciosów. Jednak za tydzień, w Opatowie, może wyglądać to zupełnie inaczej, bowiem będziemy świadkami świętej wojny. Póki co, Zawisza po raz pierwszy wygrał, a Płomień poniósł już drugą porażkę. O BOBRZE CO SOKOŁA UPOLOWAŁ Panu Grzesiowi, który opiekuje się murawą Zawiszy, w sukurs przyszła nocna ulewa, bo mokre boisko sprzyja przecież szybkiej ofensywnej grze. I takiej oczekiwali i kibice, i przede wszystkim trener Tomasz Stawski. Natomiast Michał Górecki, trener Sokoła Bralin, nie ukrywał specjalnie swego planu na Zawiszę. - Drużyna gospodarzy to naprawdę solidny zespół, który może w tym sezonie walczyć o najwyższe cele. A mój zespół zaczął sezon niefortunnie. Dziś o punkty będzie bardzo trudno, ale na pewno powalczymy. I jak powiedział, tak zrobił. Jego zespół skupił się na utrudnianiu zadania gospodarzom, a kiedy tylko nadarzyła się okazja, groźnie kontrował. Obrona Sokoła, którą bardzo rozważnie dyrygował Karol Wanzek, pękła dopiero po 20 minutach, gdy Zawisza zagrał wreszcie po swojemu. Sprytną kombinację zaczął na skrzydle Dawid Szota, a z zamieszania pod bramką rywala natychmiast skutecznie skorzystał Przemysław Albert. Trzeba dodać od razu, że otrzymał świetne podanie od Mateusza Płóciennika. A Sokół pierwszy raz zameldował się pod bramką Zawiszy dopiero w 14. minucie. Paweł Narękiewicz, legendarny piłkarz Sokoła, grał tak, jak za najlepszych lat, ale tym razem nie miał szczęścia. W tej części meczu Sokół przeprowadził tylko trzy akcje, ale już po drugiej z nich zdobył gola. Oto sędzia podyktował rzut wolny, gdyż dostrzegł, że Piotr Kurkiewicz celowo zagrał ręką przed swoim polem karnym. Innego zdania był obrońca gospodarzy, wsparli go liczni kibice z bystrym okiem, ale efektem tej gwałtownej wymiany zdań był jedynie żółty kartonik dla Kurkiewicza. Hubert Sobczyk z 16 metra tak sprytnie podkręcił piłkę, że ta nieuchronnie zmierzała w okienko bramki strzeżonej przez Pawła Chałubca. Próba poczyniona przez Łukasza Domino zakończyła się katastrofą. Samobój czy gol Sobczyka? Trzeba by zajrzeć do sędziowskiego protokołu. Tuż przed przerwą ekipa z Łęki otrzymała jeszcze jedno ostrzeżenie. Tym razem prawą stroną urwał się Kamil Wanzek. Na szczęście dla Zawiszy i golkiper Zawiszy, i sędziowie wykazali się refleksem. Pająk obronił, a arbiter odgwizdał spalonego. Od tej chwili Zawisza bił już tylko głową w mur, a jego akcje rwały się jak tkanina obiciowa na felernych meblach. Na szczęście lepiej zaczęło się dziać w drugiej odsłonie. Z niecierpliwością czekamy aż jakiś aklasowy Vikileaks ujawni nagranie z szatni Zawiszy, choć podejrzewamy, iż ani jedno słowo nie nadaje się do druku, co zresztą częściowo potwierdził trener Tomasz Stawski, który z właściwą sobie flegmą na pytanie, co powiedział swoim piłkarzom w przerwie, odparł „..” ! Ale jego zespół zaczął grać szybciej, lepiej wiązać akcje, by na ostatnie pół godziny zamknąć Sokoła w jego polu karnym niczym w klatce. W 50 min. znów przypomniał o swojej obecności Mateusz Płóciennik, tyle że po jego główce piłka pofrunęła nad poprzeczką. Zresztą Mateusz zmarnował za chwilę jeszcze jedną „setkę”. Blisko zdobycia gola był w 54. min. Krystian Łuzniak. Bralin próbował się odgryzać (nieśmiała akcja Rozdolskiego), ale ostatnie słowo należało w tym meczu do Zawiszy. Daniel Polte próbował w tym meczu chyba wszystkiego. Dryblował jak cyrkowiec, walczył z wdziękiem Dawida w pojedynku z Goliatem, upadał i podnosił się, strzelał ile tam bozia w ładownicę nałożyła. Podawał. I wciąż nic. Niezmordowany Bober w 82. minucie zdecydował się więc na szalony manewr, ograł Wanzka, niespodzianie wykonał manewr niczym z podręcznika gry w hokeja, bo zrobił unik w tył, poprawił zwodem, którym zaprosił obrońcę do zapoznania się z miejscową murawą i zamiast podawać do środka, jak czynił to z 15 razy wcześniej, huknął po ziemi. Wszystko to działo się w okolicach miejscowej żylety, więc istniało spore niebezpieczeństwo, że wdzięczni kibice zacałują go na śmierć. Bober nie miał jednak ochoty na jakąś paradę równości w blasku rac i uściskach spoconych fanów. Pobiegł więc do swego trenera, by wpaść w jego obszerne ramiona. – Sokół postawił nam bardzo trudne warunki. Umieliśmy jednak w trakcie meczu znaleźć sposób na rywala. Na walkę odpowiedzieliśmy walką, wytrzymaliśmy i w końcówce byliśmy po prostu lepsi po piłkarsku – ocenił występ Zawiszy trener Tomasz Stawski. Posłuchajmy też trenera gości: sezon zaczęliśmy od dwóch porażek, ale dziś gra wyglądała już lepiej. Porażka, ale po walce przez 90 minut. Zabrakło naprawdę niewiele. I jeszcze wypowiedź Hubert Sobczyka, jednego z najlepszych w tym meczu piłkarzy Sokoła: - Na dosyć małym i wąskim boisku, walczyliśmy z renomowanym przeciwnikiem od pierwszej do ostatniej minuty. Wyrównana pierwsza połowa, zakończona wynikiem 1:1 oraz druga z przewagą gospodarzy, którą udokumentowali w 82 minucie bramką dającą im zwycięstwo. Renomowany rywal? Toż to cudowny komplement od pokonanego rywala! Tak powinno smakować każde zwycięstwo. Zawisza Łęka Opatowska – Sokół Bralin 2:1 (1:1). Bramki. Zawisza: P. Albert (20 min.), D. Polte (82 min). Sokół Bralin (Domino sam. 30 min.). Sędziowie: Jakub Malinowski, Daniel Pawelec, Paweł Wrzeszczyński. Zawisza Łęka Opatowska: P. Chalubiec, Ł.Domino, P. Kurkiewicz, S.Gola, P.Idczak, M.Płóciennik, K.Łuźniak, P.Albert (88. Mielczarek), D.Polte, S.Joniak (68. Ziubrynowicz), D.Szota. Trener: Tomasz Stawski. Sokół Bralin: W. Mierzchała, K.Wanzek, Kamil Wanzek, Piotr Janikowski, D. Grossek (60 P.Sopart), E. Rozdolski, H. Sobczyk (ż), H.Chwaliński, P. Narękiewicz (60 K. Bartkowiak), Paweł Janikowski.Trener: Michał Górecki Żółte kartki: H. Sobczyk, P. Albert, P.Kurkiewicz.
- Autor / Źródło: Tomasz Macniak / OZPN Kalisz
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.