Relacja: Liga Wielkopolska - 4 liga grupa południowa, sezon 2009/10
Kolejka: 4 - Data: 30.08.2009 Godzina: 16:00 | ||
Biały Orzeł Koźmin Wlkp. - Dąbroczanka Pępowo 1 - 1 | ||
Strzelcy: 1:0 Adam Skałecki (56'), 1:1 Grzegorz Chorała (75') | ||
Biały Orzeł Koźmin Wlkp.: Reyer – Majchrzak, Kubiak, Kosiński, Stępa – Lis (70’ Namysłowski), Ziembiński, Skrzypczak, Maryniak (65’ Wiła) – Skałecki, Falentin | ||
Dąbroczanka Pępowo: H. Roszak – Brink, B. Kaczmarek, Ma. Roszak (kap.), Mat. Gubański – Biernat, Matyla, Chorała, Matuszewski (65’ Cieplik), M. Kaczmarek (70’ Cichy) Szczęsny (65’ Borowczyk) | ||
Sędziowali: | ||
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Młotek w nodze Chorały
Mecz Białego Orła Koźmin z Dąbroczanką Pępowo nie stał na zbyt wysokim poziomie. Ozdobą spotkania były dwa cudowne uderzenia z rzutów wolnych Grzegorza Chorały. Doświadczony zawodnik gości raz pokonał Jarosława Reyera, czym zapewnił swojemu zespołowi remis.
Niedzielna konfrontacja miała dość wyrównany przebieg. Częściej w posiadaniu futbolówki utrzymywali się gospodarze, natomiast liczba uderzeń w całym spotkaniu nieznacznie przemawiała za ekipą z Pępowa.
Do ciekawszych spięć pod obiema bramkami dochodziło głównie po przerwie, kiedy koźminianie nieco szybciej zaczęli rozgrywać swe ataki. Już 11 minut po wznowieniu gry, lepsza postawa gospodarzy dała im efekt w postaci zdobycia gola otwierającego wynik. Z rzutu rożnego grę wznowił Janusz Maryniak, a jeden z graczy gości wybił piłkę ledwie na 14 metr, gdzie dobrze ustawiony był Adam Skałecki. Napastnik Białego Orła bez zastanowienia uderzył w stronę bramki, a piłka odbiła się od nawierzchni i zatrzepotała w siatce.
Chwilę później Skałecki mógł zostać bohaterem meczu. Niestety, młody snajper zmarnował wyborną okazję do podwyższenia prowadzenia i przegrał pojedynek oko w oko z golkiperem gości. Kilka minut później rezerwowy Jakub Namysłowski mógł dać pewne prowadzenie swojej drużynie, lecz jego próba strzału z kilku metrów i z ostrego kąta była bardzo nieudolna. Piłka zamiast w kierunku bramki poleciała w stronę chorągiewki...
Wobec tych niewykorzystanych szans, kibice miejscowej drużyny w dalszym ciągu drżeli o końcowy rezultat. I mieli rację, obawiając się straty bramki. Tyle, że nikt na stadionie nie spodziewał się, iż padnie ona w tak rzadko spotykanych okolicznościach. Kwadrans przed końcem sprawy w swoje ręce wziął Grzegorz Chorała, który sposobił się do wykonania rzutu wolnego z odległości około..40 metrów. Doświadczony piłkarz, ku zdziwieniu obserwatorów, kropnął potężnie, a piłka odbijając się od słupka, ugrzęzła w sieci. Chorała udowodnił wszystkim, że ma potężny młotek w nodze. Kilka minut później, z nieco bliżej odległości ten sam zawodnik znów egzekwował rzut wolny. Pierwszy, wspaniały gol nie był przypadkiem, bowiem po kolejnej bombie Chorały, piłka odbiła się od poprzeczki. Do końca widowiska pod żadną z bramek nie doszło już do interesujących wydarzeń i zespoły zasłużenie podzieliły się punktami.
Niestety, Orzełki, po bardzo dobrym początku sezonu, nieco spuściły z tonu. Po zwycięstwach nad beniaminkiem z Zagórowa oraz Krobianką zespól Dariusza Maciejewskiego stracił punkty ze Zrywem i Dąbroczanką. – Nie mogę być zadowolony – opiniował po niedzielnym pojedynku trener gospodarzy. – Gdyby “Skała” tuż po zdobyciu pierwszego gola poprawił wynik, nie zgubilibyśmy punktów. Taki jednak jest futbol. Chorała uderzył kapitalnie i należy mu pogratulować. Z gry nie jestem zadowolony. Co prawda, po pierwszej słabej odsłonie, w drugiej zaprezentowaliśmy się znacznie lepiej, ale nie pomogło to w zdobyciu kompletu oczek. - Autor / Źródło: Marek Szymczak / Daniel Borski
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.