Relacja: Liga Wielkopolska - 4 liga grupa południowa, sezon 2009/10
Kolejka: 13 - Data: 31.10.2009 Godzina: 14:00 | ||
Sokół Kleczew - Biały Orzeł Koźmin Wlkp. 1 - 1 | ||
Strzelcy: 0:1 Maciej Kubka (33'), 1:1 Rafał Czapski (82') | ||
Sokół Kleczew: Adam Delwo, Marcin Stryganek (Łukasz Goiński), Damian Markiewicz, Sebastian Śmiałek, Kamil Krzyżanowski, Norbert Grzelak, Michał Chmielecki, Waldemar Kruk, Marcin Jankowiak, Paweł Bryzgalski (Rafał Czapski), Przemysław Skibiszewski (Aleksander Kamoda 38') | ||
Biały Orzeł Koźmin Wlkp.: Reyer – Pilarczyk, Kubiak, Maryniak, Stępa – Kosiński – Namysłowski, Skrzypczak, Ziembiński, Kubka (75’ Walczak) – Skałecki (76’ Majchrzak) | ||
Sędziowali: | ||
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Powinniśmy ich klepnąć
Do Kleczewa drużyna Białego Orła Koźmin jechała z zamiarem wywiezienia jednego punktu. Cel, przy niezłej grzej, został osiągnięty, ale nasi piłkarze nie są w pełni usatysfakcjonowani. Stworzyli sobie bowiem kilka stuprocentowych okazji strzeleckich, które niemiłosiernie marnowali.
Przed meczem trener Dariusz Maciejewski nieco przemeblował ustawienie swojego zespołu. Grający dotychczas blisko obrony gości doświadczony Janusza Maryniak utworzył parę stoperów z Mateuszem Kubiakiem, natomiast Michał Kosiński, by zagęścić środek pola, zagrał na pozycji defensywnego pomocnika.
Taktyka się opłaciła, bowiem miejscowi choć dłużej utrzymywali się przy piłce, nie stworzyli zbyt wielu zagrożeń pod bramką Jarosława Reyera. Koźminianie z kolei mieli okazję do gry z kontrataku, która wyraźnie im leży.
Pierwsze fragmenty meczu były dość wyrównane. Gospodarze nie mogli przebić się przez zasieki obronne Orzełków, a nasi gracze raz po raz wyprowadzali niebezpieczne ataki zaczepne. Po jednym z nich w 33 minucie gola zdobył Maciej Kubka. Skrajny koźmiński pomocnik otrzymał podanie w pola karne gospodarzy i będąc w bocznym sektorze szesnastki ładnie podciął piłkę, a ta wpadła za kołnierz bramkarza Sokoła.
W drugiej odsłonie gospodarze rzucili się na rywali i chcieli jak najszybciej doprowadzić do remisu. Sokół wypracował sobie parę okazji do oddania strzałów, ale uderzenia z drugiej linii nie mogły zaskoczyć dobrze dysponowanego Reyera. Goście z kolei kilkakrotnie bardzo poważnie zaniepokoili kleczewskiego golkipera. Zaniepokoili to zbyt małe słowo. Koźminianie powinni zdobyć trzy bramki, ale każdą znakomitą okazję partaczyli. Krótko po zmianie stron, dokładne podanie na 5 metr otrzymał Jakub Namysłowski. Młody zawodnik zmarnował jednak setkę nieczysto trafiając w piłkę, która powędrowała za linię końcową boiska.
Kilka minut po tym zdarzeniu świetną szansę zmarnował autor premierowego trafienia. Kubka powinien nieco szybciej wystartować do prostopadłego podania. Gdyby to uczynił stanąłby oko w oko z wybiegającym bramkarzem gospodarzy. Niestety, chwila nieuwagi zaważyła na niepowodzeniu tejże akcji.
Przy stanie 0:1 swoją kapitalną okazję zmarnował też rezerwowy w tym meczu Rafał Majchrzak. Sytuacja była bardzo podobna do tej, jaką spartolił Namysłowski. Majchrzak mocniej kopnął futbolówkę, ale podobnie jak w przypadku jego młodszego kolegi, strzał był niecelny.
Skoro goście nie wykorzystali tak znakomitych okazji, można się było spodziewać, że stracą gola. Tak też się stało i od 82 minuty gry było remisowo. Miejscowi kolejny raz zdecydowali się na uderzenie z dystansu. Z ponad 25 metrów potężnie kropnął jeden z graczy tworzących formację środkową. Piłka odbiła się od poprzeczki, a zbierającego się z ziemi Reyera pewnym strzałem pokonał Rafał Czapski.
Utrata prowadzenia nie wprowadziła na szczęście nerwowości w poczynania naszej drużyny. Krótko po bramce Czapskiego, kolejną wyśmienitą okazję miał Majchrzak. Piłkarz Białego Orła ładnie przyjął piłkę i mając przed sobą jedynie bramkarza zdecydował się na uderzenie z prezesa. Niestety, piłka trafiła wprost w ręce bramkarza Sokoła.
Orły zagrały niezłe zawody. Cel, jakim było uzyskanie remisu, został osiągnięty, ale patrząc na liczbę marnowanych setek, koźminianie mogą żałować, że nie wracali do domu z kompletem oczek.
- Powinniśmy ich klepnąć ze trzy, cztery zero – mówił w swoim stylu J. Maryniak. – Owszem, rywal posiadał inicjatywę, ale my graliśmy mądrze i stworzyliśmy sobie nieporównywalnie więcej okazji bramkowych. - Autor / Źródło: Marek Szymczak / Daniel Borski
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.