Relacja: Puchar Polski OZPN Kalisz, sezon 2007/08
Ćwierćfinał - Data: 2008-04-09 | ||||
Biały Orzeł Koźmin Wlkp. - Piast Kobylin 0 - 6 | ||||
0:1 Marek Nowicki (25), 0:2 Marek Nowicki (36), 0:3 Jacek Biernat (52), 0:4 Jakub Pośpiech (68), 0:5 Jakub Smektała (73), 0:6 Jakub Pośpiech (88) | ||||
Czerwone kartki: | Dawid Pilarczyk (BO, 75. min, za faul) | |||
Biały Orzeł Koźmin Wlkp.: Biegański - Stępa, Domagała, Majchrzak (46. Pilarczyk) - Wujewski - Kaczmarek, Maryniak, Skrzypczak, Nowakowski (54. Klinkosz) - Namysłowski (73. Lis), Boruń (63. Komorowski) | ||||
Piast Kobylin: Sadowski (57. J. Nelle) - Czwojdrak, Skrzypczak, Biernat, Kaczmarek - Pospiech, Kurzawa, Kendzia, Smektała - Nowicki (66. Szlachetka), Andrzejewski (61. K. Nelle) | ||||
Sędziowali: | ||||
Widzów: |
- W znakomitej dyspozycji są zawodnicy Marka Nowickiego, którzy po jednostronnym spotkaniu okazali się zdecydowanie lepsi od Białego Orła Koźmin. Wygrana 6:0 spowodowała, iż kobylinianie znaleźli się już w półfinale Okręgowego Pucharu Polski, w którym zmierzą się z liderem kaliskiej klasy okręgowej – Płomykiem Koźminiec.
Przed środowa potyczką kibice zastanawiali się czy walczący o ligowy byt koźminianie nie odpuszczą sobie walki w pucharze. Niestety zbyt wąska ławka jaką dysponuje trener Krzysztof Pancewicz nie pozwoliła mu na oszczędzanie kluczowych zawodników. Biały Orzeł – nie licząc lekko kontuzjowanego Błażeja Ciesielskiego – został znokautowany przez rywala zza miedzy, w którego barwach zabrakło rekonwalescentów Piotra Kowalskiego i Michała Rejka.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra doszło do małego zgrzytu między nim a kapitanem gości Krzysztofem Kendzią, któremu sprawiedliwy nakazał zdjęcie obrączki. Gdy po kilku minutach popularny Siwy pozbył się zakazanego przedmiotu sędzia pozwolił na rozpoczęcie gry.
Od początku spotkanie miało nerwowy przebieg, a gracze obu ekip nie szczędzili sobie razów. Efektem przepychanki w środkowej części gry była żółta kartka pokazana przez sędziego Damianowi Skrzypczakowi już w 2 minucie gry. Chwilę później jeden z najlepszych zawodników na placu – Jakub Pospiech – płasko dośrodkował z prawego skrzydła a Radosław Biegański nieoczekiwanie wypluł piłkę przed siebie, ale na szczęście dla niego nie trafiła ona do zawodników Piasta. 120 sekund później Pospiech ze środkowej strefy uruchomił wybiegającego z drugiej linii Jakuba Smektałę, którego nie upilnował Robert Nowakowski. Smektała wpadł w pole karne i oddał strzał po ziemi, po którym piłka o centymetry minęła długi słupek.
Napór gości wzrastał. Minutę później z narożnika boiska centrował Nowicki. Piłka spadła na głowę Tomasza Andrzejewskiego, który uderzeniem po koźle posłał ją tuż obok celu. Wreszcie gra na moment przeniosła się w pobliże pola karnego Dominika Sadowskiego, ale nieporozumienia pomiędzy nim a Tomaszem Skrzypczakiem nie wykorzystał Marcin Kaczmarek, który pospieszył się z oddaniem strzału głową zza szesnastki. Następnie znów do głosu doszli goście stwarzając sobie bardzo dobrą okazję po rzucie rożnym. Przy chorągiewce znów piłkę ustawił Nowicki. Po jego dośrodkowaniu piłkę na rato opanowywał Kendzia, który pod naciskiem defensorów z 6 metrów trafił nią w słupek. Dobitka Marcina Kurzawy została zablokowana, ale trafiła do Marcina Czwojdraka, ale wolej młodego obrońcy Piasta był bardzo niecelny. W 16 mucie meczu Pospiech przechwycił piłkę, w pełnym biegu minął Andrzeja Wujewskiego i dograł na lewą stronę, gdzie znalazł się nieatakowany i podążający za akcją Smektała. Ofensywny pomocnik źle przyjął futbolówkę i zamiast sytuacji sam na sam z Biegańskim znalazł się w bocznym sektorze boiska skąd dośrodkował do zamykającego atak Andrzejewskiego, który posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, po czym ta opuściła plac gry.
Kolejna akcja Piasta przyniosła mu zasłużone prowadzenie. Najpierw niepotrzebnie w drybling ze Smektałą wdał się Rafał Majchrzak. Piłka szczęśliwie trafiła jednak do Nowakowskiego, tyle że ten stracił ją na rzecz Przemysława Kaczmarka. Kaka w ekspresowym tempie pomknął na połowę rywali i świetnym prostopadłym podaniem pomiędzy dwójką defensorów rywali zagrał do Smektały, który wypatrzył w polu karnym Nowickiego. Grający trener gości spokojnie skleił piłkę i strzałem z kilku metrów posłał ją do siatki.
W 35 minucie meczu było już 0:2, a na listę strzelców ponownie wpisał się Nowicki. Na linii środkowej boiska pojedynek główkowy wygrał Jacek Biernat, który nie spodziewał się, że zaliczy tym samym asystę. Piłka spadła bowiem pomiędzy zdezorientowanymi Majchrzakiem i Robertem Domagałą. Gdy żaden z nich jej nie sięgnął, jak spod ziemi wyrósł Nowicki, który popędził w kierunku bramki Biegańskiego. Generał najpierw podbił piłkę ponad interweniującym bramkarzem i mając przed sobą pustą bramkę lekkim strzałem głową umieścił ją w siatce.Przed przerwą swoich sił próbowali jeszcze Janusz Maryniak po stronie gospodarzy oraz Smektała, Nowicki i Kendzia, po którego strzale z 17 metrów odchodząca piłka o włos minęła okienko koźmińskiej bramki.
W drugiej części Piast znów dzielił i rządził. Już 2 minuty po wznowieniu gry kapitalną okazję zmarnował Smektała, który dostał świetne podanie za linię obrony od Kendzi. Smektała jednak zlekceważył okazję 1 na 1 z Biegańskim i lekkim kopnięciem posłał piłkę wprost do rękawic golkipera Białego Orła. Dwie minuty później przyjezdni podwyższyli prowadzenie. Po rzucie rożnym piłka spadła na nogę Biernatowi, który strzałem bez przyjęcia strzelił trzeciego gola dla swojej drużyny.
W 59 minucie meczu koźminianie stworzyli sobie jedyną w tym meczu stuprocentową okazję bramkową. M. Kaczmarek wrzucił z autu wprost na głowę Maryniaka, który przedłużył lot piłki do wbiegającego w pole bramkowe Jakuba Namysłowskiego. Młody napastnik w świetnej sytuacji głową posłał piłkę ponad poprzeczką bramki gości.
Od 63 minuty gry kobylinianie przez chwilę prowadzili różnicą czterech trafień. Gol padł po dokładnym podaniu Kendzi do uciekającego prawym skrzydłem Smektały, który po minięciu Domagały w pełnym biegu znakomicie dośrodkował do Pospiecha a ten skontrował tor lotu piłki i bardzo ładnym wolejem skierował ją do bramki Biegańskiego.
Parę minut później Smektała – tym razem będący po lewej stronie boiska – urwał się coraz wyżej stojącej defensywie rywali. Smektała pobiegł w kierunku pola karnego, po czym ładnym zwodem położył Biegańskiego i oddał strzał z ostrego kąta, po którym piłka dość szczęśliwie – zahaczając o nogi Domagały – znalazła drogę do siatki.
Kwadrans przed końcem z boiska wyleciał rezerwowy w tym meczu Dawid Pilarczyk, który metr przed linią pola karnego nieprzepisowo powstrzymał szarżującego Pospiecha. Z wolnego uderzał Kendzia, po którego technicznym i jednocześnie mocnym uderzeniu piłka odbiła się od poprzeczki.
Wynik tego jednostronnego spotkania ustalił w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Pospiech, który zdobył gola płaskim strzałem z 12 metrów. - Autor / Żródło: Daniel Borski (Rzecz Krotoszyńska)
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.