Wywiady
- Liga Wielkopolska
- Rozmowa z Marcinem Woźniakiem, trenerem LKS-u Ślesin
- 24.11.2015 Bartosz Braciszewski
- Przed sezonem twoim najważniejszym zadaniem było z grona indywidualności stworzyć drużynę. Po jesiennej części rozgrywek możesz stwierdzić, że to się udało? - Trzeba wziąć pod uwagę, że odeszło od nas jedenastu zawodników, przyszli piłkarze z niższych lig, którzy grę w Ślesinie traktowali jako wyzwanie i próbę sprawdzenia się...
...Rzeczywiście, głównym celem było, żeby odbudować tę drużynę i na nowo ją zorganizować. W meczach kontrolnych wyglądaliśmy bardzo słabo taktycznie. Nie potrafiliśmy się skutecznie zorganizować w grze, zwłaszcza w fazie bronienia, co w przeciągu sezonu było momentami bardzo wyraźnie widać. Dopiero później przyszło przełamanie, doszli nowi zawodnicy, zaszły zmiany personalne w wyjściowym składzie oraz zmiany pozycji i zaczęliśmy znacznie lepiej grać. Mecz w szóstej kolejce z Olimpią Koło, gdy wygraliśmy 6:0 był przełomowy nie tylko pod względem wyniku ale stylu gry jaki zaczęliśmy prezentować. Następnie wygraliśmy w pucharze we Wrześni i wszystko wskazywało na to, że od tego momentu wszystko się zmieni. W następnych czterech meczach zdobyliśmy jednak zatrważający jeden punkt mimo bardzo dobrej gry, czego nadal nie mogę sobie wybaczyć. Celem przed sezonem był środek tabeli więc można powiedzieć, że cel został osiągnięty, choć niedosyt osobisty pozostał.
Poprawiła się też chyba atmosfera w szatni.
Atmosferę budowaliśmy cały sezon podobnie jak wyniki i oczywiście jej optimum przyszło w końcówce sezonu wraz z wynikami. Były momenty bardzo trudne między nami. Niektórzy zawodnicy oraz otoczenie klubu musiało pogodzić się z diametralnymi zmianami, podobnie jak w Słupcy.
Jak już mówiłeś, przed sezonem rotacja w kadrze była bardzo duża. Nowi piłkarze sprawdzili się w czwartoligowej rzeczywistości? Jak oceniasz kierunki transferowe, które podjęliście z zarządem latem?
Biorąc pod uwagę, ilu zawodników odeszło, drzwi w Ślesinie były otwarte dla każdego. Jeśli miałbym kogoś wyróżniać to na pierwszym miejscu postawiłbym Andrzeja Górskiego, który przyszedł do nas po rocznej przerwie i był najrówniej grającym zawodnikiem w tej drużynie, a jego wpływ na grę przez wielu pozostanie nieoszacowany. Na drugim miejscu postawiłbym Dawida Kierzka, wokół którego można budować drużynę. Zawodnik bardzo inteligentnie grający w piłkę, posiadający po meczu własną opinię i wnioski na temat każdego aspektu gry. Na najniższym stopniu postawiłbym Łukasza Łajdeckiego, który wniósł bardzo dużo zaangażowania, motywacji i poświęcenia w grze obronnej. Tę trójkę charakteryzuje ponadto również bardzo wyrównany poziom gry przez całą rundę. Ponadto chciałbym wyróżnić Kamila Lenartowskiego za postęp, który poczynił w ciągu tej rundy oraz za ogrom pracy jaki wkładał w każdy trening. Na koniec chciałbym pogratulować całej drużynie za grę i osiągnięty wynik.
Na początku sezonu dużo eksperymentowałeś ze składem. Udało się wyklarować trzon drużyny, czy te testy nadal będą trwały?
Teraz nie wiadomo, jak będzie wyglądała drużyna, trzeba poczekać, zmiany zapewne zajdą. Zbudowałem zespół na miarę moich możliwości, wykrystalizowały się pewne postaci i pewne pozycje. Męczy mnie jednak pytanie, jak poradziłby sobie z całą sytuacją w klubie trener bardziej doświadczony ode mnie, bo to by stanowiło odnośnik do mojej pracy i jej ocenę. Dużo kontrowersji było odnośnie zmiany pozycji Damiana Markiewicza. Podobnych zmian było więcej - Adrian Majewski grał w środku pomocy i na boku, a kończył na obronie, Rafał Dębowski z bocznego obrońcy stał się wyłącznie bocznym pomocnikiem, Kamil Lenartowski od zawsze grający na boku obrony, stał się skrzydłowym. Andrzej Górski przychodził do nas jako defensywny pomocnik, a przez całą rundę tworzył parę stoperów z Łukaszem Łajdeckim. Było kilka takich zmian, z którymi nie wszyscy się zgadzali. Podkreślić trzeba również, że duży wpływ na naszą grę miało przyjście przed końcem okienka transferowego czterech zawodników: Nikodema Urbańskiego, Dawida Jarki, Maciej Scherfchena oraz Michała Golińskiego.
Niektórzy wskazywali też na brak napastnika w waszym zespole.
Nie było rzeczywiście klasycznego egzekutora, ale to problem wielu drużyn. Najlepszym strzelcem został Mariusz Olczyk, który uważam, ze może zostać w przyszłości najlepszym strzelcem czwartej ligi, pod warunkiem, że poczyni postęp w decyzjach, które podejmuje na boisku. Bardzo ważne bramki strzelał również Michał Goliński, który ponadto najczęściej asystował.
W grze twojej drużyny szczególnie mocno wybijał się jeden element - budowanie akcji powoli, z długą grą podaniami w bloku defensywnym. Niejednokrotnie podczas spotkań upominałeś piłkarzy, by ,,nie pchali gry". Niektórym, szczególnie kibicom, nie zawsze się to podobało.
W treningu bazuję głównie na ćwiczeniach opartych na podaniu i wybiegnięciu na pozycję. Te ćwiczenia zbudowane są z podań krótkich i średniej długości. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że drużyna nie tylko dobrze to robi, ale wręcz ma taką naturę i takich zawodników, by grać piłką. Wymiany podań i zrozumienie pomiędzy Majewskim i Andrzejewskim, czy Kierzkiem, Scherfchenem i Golińskim wyglądały wręcz wzorowo. Do tego dochodził świetnie dryblujący w środku pola Jarka, więc rozwijaliśmy dalej nasz styl oparty na posiadaniu piłki i wykorzystywaniu małej gry. Choć z tego względu nie w pełni wykorzystaliśmy umiejętność bardzo precyzyjnego długiego podania, którymi dysponuje Markiewicz i Scherfchen. Paradoksalnie zdarzały się momenty w których wręcz zabraniałem tego ciągłego posiadania piłki. Jeżeli chodzi o budowanie gry to rzeczywiście potrafiliśmy robić to długo, co kibiców niecierpliwiło, a dla mnie to po prostu była rozwaga i cierpliwość, czyli przymioty charakteryzujące mądrość.
Zimę LKS Ślesin spędzi na szóstym miejscu w tabeli. Można więc powiedzieć, że obecnie liderujecie środkowi tabeli - jest piątka drużyn w czołówce walczących o mistrzostwo, następnie pozostałe, walczące o niższe pozycje. W tym zespole jest potencjał, by dołączyć do tej najlepszej piątki?
Może to nie zabrzmi najlepiej, ale w moim mniemaniu, głównie z powodu ambicji, używam sformułowania „lider nieliczącej się części tabeli” – jeżeli obrażam tym kogoś to z góry przepraszam. Drużyny przed nami walczą o mistrzostwo, my raczej możemy im tylko odbierać punkty i starać się do nich zbliżyć lub w wersji pesymistycznej nadal walczyć o utrzymanie. Ostatnie zwycięstwo z Września trochę nas zbliżyło do czołówki, a oddaliło od reszty. Ostatecznie mamy piętnaście punktów mniej, niż liderujący Górnik Konin i niech to będzie punktem odniesienia.
Wiosną jest szansa na odbieranie punktów drużynom z czołówki. Będziecie gościć je na własnym stadionie, a tam jesteście na razie niepokonani.
Jest to bardzo ważne dla zawodników, a dla mnie pewna satysfakcja, że podobnie jak w Słupcy, mamy bastion, na którym jesteśmy niepokonani. Ogólnie jednak rzecz biorąc, własne boisko bardziej kojarzy mi się z trzema remisowymi meczami z drużynami z Wolsztyna, Kępna i Pępowa i tym, że bramki na remis straciliśmy w ostatnich pięciu minutach. Sytuacja niedopuszczalna, która świadczy o naszej słabości.
Zbliża się zimowy, ale jednocześnie gorący okres transferów piłkarzy, ale i trenerów. Jak wygląda sytuacja drużyny i twoja własna?
Jak wiemy, czekają nas wybory prezesa klubu i te rozmowy z piłkarzami będą dopiero toczone. Moja sytuacja rozwiąże się natomiast, mam nadzieję, w przyszłym tygodniu. Bez względu na pracę w klubie, grudzień jak zawsze poświęcam na trenerskie doszkalanie i mam zaplanowane siedem wyjazdów na szkolenia m.in. do Warszawy, Katowic i Poznania.
Na zakończenie chciałbym również wspomnieć o tym, że nasze zwycięstwa i passę z końca sezonu dedykujemy Świętej Pamięci Prezesowi Dariuszowi Augustyniakowi. Żyjemy nadzieją, że byłby z nas zadowolony.
Rozmawiał: Bartosz Skonieczny
źródło: www.lm.pl
Table 'jarderspjarder.jarder_users' doesn't exist