Ligi kobiet
- Liga kobiet
- Spełnienie najskrytszych marzeń.
- 16.01.2012 Mariusz Kruchowski
- Z Anną Gawrońską reprezentantką Polski w piłce nożnej rozmawiał redaktor sportowy Łukasz Eisop
Jakie były pani początki z piłką nożną?
W piłkę nożną grałam praktycznie już od przedszkola, zawsze zresztą wolałam bawić się z chłopakami niż z dziewczętami. Nigdy jednak nie myślałam, że doprowadzi mnie to, aż tak daleko. Początek mojej kariery piłkarki, to dopiero październik 2000 roku. Wtedy całkiem przypadkowo, dzięki mojej młodszej siostrze trafiłam na trening do drugoligowej Warty Poznań. Po pierwszych zajęciach trener Andrzej Powstański uznał mnie za piłkarski talent i namówił na dalsze treningi. Po trzech dniach treningu czekał mnie pierwszy mecz, był to pojedynek Pucharu Polski z AZS-em Wrocław. Wówczas zespół ten naszpikowany był reprezentantkami Polski. Niestety była to wielka lekcja dla mnie, przegrałyśmy z wrocławiankami 1:9. Grałam na pozycji prawego pomocnika i pamiętam, że po meczu dosłownie padałam z nóg. Po dwóch miesiącach treningu w styczniu 2001 roku zostały rozegrane w poznańskiej Arenie Halowe Mistrzostwa Polski w piłce nożnej kobiet, na których zostałam uznana odkryciem turnieju. I tak właśnie zaczęła się moja piłkarska kariera.
Dlaczego postawiła pani akurat na tę dyscyplinę?
Sport zawsze mnie interesował. Wcześniej w szkole podstawowej trenowałam badmintona. Miałam też dość duże osiągnięcia w tej dyscyplinie sportu, ale ze względu na brak funduszy naszego klubu TKKF Kosmos nie mogłam wiązać z tą dyscypliną sportu większych planów.
Kto odkrył pani talent?
Dzięki siostrze i rodzinie postanowiłam spróbować swoich sił w Warcie Poznań. Wiedziała, że gram nieźle w piłkę, bo zawsze chłopaki na boisku chcieli mieć mnie w drużynie. Często trenowałam też w boreckim klubie Wisła z chłopakami grającymi w klasie okręgowej i IV lidze. Zawsze byli zdziwieni, że nie gram nigdzie w żeńskim klubie.
Jak pani wspomina pierwszy mecz w narodowych barwach?
W dniu 11 września 2002 otrzymałam pierwsze powołanie na konsultację reprezentacji Polski kobiet w Sosnowcu. Pierwszy oficjalny mecz w reprezentacji rozegrałam 12.10.2002 r. w Vaxjo. Był to towarzyski mecz Szwecja - Polska. Niestety przegrany 7:0. Grałam w pierwszym składzie przez 45 minut na pozycji prawego pomocnika. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie i spełnienie najskrytszych marzeń. W końcu miałam zaszczyt wystąpić w koszulce z orzełkiem na piersi i usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego. Po pierwszej połowie opuściłam plac gry, ale była to dla mnie wielka lekcja i sygnał ile mnie jeszcze pracy czeka, aby grać na najwyższym poziomie w Europie.
Czy u nas w kraju odczuwalna jest bariera, że jednak piłka nożna to sport dla mężczyzn?
Niestety muszę się zgodzić z tym stwierdzeniem, ale myślę, że związane jest to z małym uświadomieniem społeczeństwa, że jest taka dyscyplina sportu. Często jak ludzie pytają jaką dyscyplinę uprawiam i mówię, że piłkę nożną to robią wielkie oczy i są bardzo zdziwieni, że panie też grają w nogę.
Jak wygląda dzisiaj kobieca piłka nożna w Polsce?
Tak naprawdę nie można nazwać tego zawodową piłką nożną, gdyż każda piłkarka nie zajmuje się tylko grą. Najczęściej poza futbolem dziewczyny pracują lub studiują, a stypendia, które otrzymujemy za granie w piłkę nie pozwoliłby utrzymać się bez dodatkowych źródeł finansowych. Praktycznie większość dziewcząt gra za darmo dla własnego hobby i przyjemności.
Na jakim poziomie w porównaniu do innych krajów europejskich stoi piłka kobieca w naszym kraju?
Pierwsza dziesiątka w Europie jest praktycznie poza zasięgiem. Myślę, że związane jest to z popularnością futbolu w tych krajach i sprawami finansowania szkolenia młodzieży. Tam piłka nożna kobiet traktowana jest przez narodowe federacje piłkarskie na równi z męskimi drużynami, a w niektórych krajach nawet lepiej. Myślę więc, że jesteśmy europejskim średniakiem, ale jeżeli piłka nożna kobiet będzie się rozwijać w takim tempie, to niedługo zapukamy do europejskich drzwi.
Miała pani kiedyś propozycję gry poza granicami kraju?
Tak miałam kilkukrotne propozycje wyjazdu za granicę do Szwecji, Hiszpanii, Niemiec. Byłam nawet na testach w Słowenii u mistrza tego kraju, ale niestety nie zdecydowałam się na wyjazd. Spowodowane było to tym, iż w dość późnym wieku zaczęłam profesjonalnie uprawiać piłkę nożną i wolałam skupić się na pracy w szkole i dalszych studiach. A, że zarobki w kobiecym futbolu są raczej znikome, to nie zdecydowałam się na porzucenie pracy i wyjazd.
Kobieca piłka nożna, to jednak u nas w kraju dyscyplina mało popularna. Dla przykładu polskie siatkarki zna każdy kibic w Polsce. Popularność budują sukcesy. Tych u nas brak i tak koło się zamyka.
Tak jak już wspomniałam wcześniej, nie wszyscy wiedzą nawet, że jest taka dyscyplina sportu jak piłka nożna kobiet. A co do siatkarek, to do momentu zdobycia złotego medalu też były mało popularne i nikt nie znał Małgorzaty Glinki i jej koleżanek. Dopiero sukces sportowy i wielki szum medialny spowodował rozkwit popularności, a co za tym idzie większy rozwój siatkówki kobiecej w Polsce. Futbol kobiecy jest popularny coraz bardziej. Świadczy o tym fakt, że zarejestrowanych piłkarek nożnych w Polsce jest już więcej niż siatkarek, koszykarek i piłkarek ręcznych razem wziętych. Mamy cztery poziomy rozgrywkowe Ekstraligę, I ligę, II ligę i III ligę.
Karierę reprezentacyjną rozpoczęła pani w 2002 r. Niestety jak dotąd wielkie turnieje panią omijają. Czy w najbliższych latach polską kobiecą reprezentację będzie stać na awans do imprezy rangi mistrzowskiej?
Niestety nie miałam okazji uczestniczyć jako zawodniczka w wielkich turniejach, ale wierzę, że jeszcze mi się to uda, choćby w trwających eliminacjach do mistrzostw Europy. Myślę też, że jeżeli nie w tych, to w kolejnych eliminacjach uda nam się osiągnąć sukces. Mamy bardzo zdolną i szybko robiącą postępy młodzież, która goni swoje rówieśniczki z Europy.
Jeżeli nasza kobieca reprezentacja osiągnęłaby międzynarodowy sukces z pewnością udałoby wam się wreszcie wypłynąć na szerokie wody. Tymczasem ciągle daleko wam jeszcze do Niemek, Japonek, Amerykanek czy Włoszek, co pokazał chociażby jesienny mecz w eliminacjach ME 2013, kiedy to poległyście z tymi ostatnimi aż 0:5.
Tak. Niestety pierwsza dziesiątka rankingu europejskiego jest jeszcze poza naszym zasięgiem, ale tak jak już wspomniałam wcześniej powoli gonimy i robimy postępy. Widać to chociażby po wyniku meczu z czwartą drużyną świata Francją, z którą przegrałyśmy tylko 0:2. Jestem pewna, że prędzej czy później sukces nadejdzie i będziemy cieszyły się tak jak siatkarki z medalu na wielkiej sportowej imprezie.
Jak przekonałaby pani tych wszystkich, którzy uważają, że piłka nożna jest dla facetów? Dlaczego warto oglądać kobiecy futbol?
Myślę, że nie trzeba nikogo przekonywać, by takie mecze oglądać, bo ktoś kto choć raz widział taki mecz wie, że warto. Świadczą o tym chociażby opinie kibiców o meczach w obecnie trwających eliminacjach do mistrzostw Europy, które pokazywane były w kanale TVP Sport na żywo. Wszyscy, z którymi rozmawiałam bardzo pozytywnie wypowiadali się na ten temat i zapewniali, że będą nadal oglądać futbol kobiecy.
Aktualnie trwają eliminacje do kobiecego EURO 2013, które odbędzie się w Szwecji. Po dwóch porażkach z Rosjankami (0:2) i Włoszkami (0:5) wasze szanse na awans znów są mocno ograniczone. Tym bardziej, że w przyszłym roku zagracie z tymi rywalkami na wyjeździe.
Niestety dwie porażki z tymi zespołami ograniczają nasze szanse, ale wiem też z własnego doświadczenia, że futbol kobiecy jest nieprzewidywalny i w jednym meczu można przegrać 0:5, by w następnym z tym samym przeciwnikiem zwyciężyć. Tak jak mówił znany trener „dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe”, a każdy sportowiec nie byłby sportowcem gdyby nie wierzył w sukces.
Ma pani już dosyć bogatą reprezentacyjną karierę. Który z meczów najmilej pani wspomina?
Tak, mam rozegranych już dość sporą liczbę meczy. Jest ich około sześćdziesiąt, ale nie mam jakiegoś szczególnego. Wszystkie w koszulce z orzełkiem na piersi są dla mnie bardzo ważne. Oczywiście najmilej wspominam nasze zwycięstwa, w których udało mi się strzelić bramkę. Jeśli jednak miałabym jakiś wyróżnić to na pewno debiut w 2002 roku w meczu Szwecja - Polska 7-0. Poza tym Polska - Islandia w Bydgoszczy, gdzie strzeliłam swoją pierwszą bramkę, niestety była to również przegrana 2:3. Wyróżniłabym jeszcze niedawny mecz Francja – Polska, który zakończył się wynikiem 2-0, rozegrany przy ponad 18-tysięcznej widowni. To ogromne i niezapomniane przeżycie grać przy takiej publiczności.
Polsko-ukraińskie EURO 2012 zbliża się wielkimi krokami. Za kilka miesięcy będziemy świadkami historycznego wydarzenia. Patrząc realnie jaki wynik są w stanie osiągnąć pani koledzy po fachu?
Niestety nie znam osobiście żadnego naszego reprezentanta. Zawsze kibicowałam kolegom i mam nadzieję, że przy wsparciu polskich fanów uda im się osiągnąć jak najlepszy wynik i wyjść z grupy do fazy pucharowej.
Czego życzyć pani w zbliżającym się 2012 roku?
Życzyć trzeba przede wszystkim zdrowia, bo dla każdego sportowca jest ono najważniejsze. Zdobycia upragnionego tytułu Mistrza Polski na trawie z Medykiem Konin, bo tylko medalu takiego koloru brakuje mi w kolekcji i oczywiście awansu na EURO 2013, bym mogła w końcu zakończyć karierę. (śmiech)
ANNA GAWROŃSKA
Urodziła się 24 marca 1979 roku w Gostyniu. Na boisku występuje na pozycji napastnika lub pomocnika. Jest wychowanką Warty Poznań. W swojej karierze występowała w Warcie Poznań (przekształcona w Atena Poznań) 2001- 2002 - II liga kobiet, w latach 2002-2004 - I liga. W barwach poznańskiego klubu jako beniaminek zdobyła brązowy medal Mistrzostw Polski. Od 2004 roku do dziś występuje w ekstralidze w barwach Konińskiego Klubu Piłkarstwa Kobiecego Medyk, gdzie pełni funkcję drugiego trenera i kapitana zespołu. Z Medykiem zdobyła dotąd kilkanaście złotych, srebrnych i brązowych medali mistrzostw Polski na trawie i w hali. W sezonie 2007/2008, strzelając 26 bramek zdobyła tytuł królowej strzelców ekstraligi kobiet. W barwach Medyka strzeliła w ekstraklasie ponad 130 bramek. Od 2002 roku reprezentantka Polski w piłce nożnej kobiet. W kadrze rozegrała około sześćdziesięciu spotkań. Zdobyła siedem bramek.
źródło: Łukasz Eisop Redaktor Sportowy
Table 'jarderspjarder.jarder_users' doesn't exist