Relacja: - , sezon
Kolejka: - Data: 0.0. | ||
- | ||
Strzelcy: | ||
Sędziowali: | ||
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- W meczu na szczycie tabeli Piast Gliwice zremisował z ŁKS Łódź 2:2. Spotkanie to miało dwa oblicza. W pierwszej połowie na murawie dominowali gospodarze, podkreślając to strzeleniem dwóch goli. W drugiej odsłonie przewaga była po stronie gości, którzy zdołali za sprawą Bartosza Iwana doprowadzić do remisu. Po raz pierwszy Iwan na listę strzelców wpisał się w 54 min wykorzystując rzut karny a w 87 min wyrównał stan meczu.
Marcin Brosz po końcowym gwizdku sędziego nie ukrywał, że przyjechał do Łodzi z defensywnym nastawieniem. – Plan był taki, aby przede wszystkim nie stracić gola – mówił na konferencji prasowej trener Piastunek. Stąd tez dość radykalne zmiany w wyjściowym składzie. Od pierwszej minuty na boisku pojawili się bowiem Sopel i Gamla, a na ławce usiedli Sielewski i Iwan. Zaszła również zmiana w bramce Piasta. Kontuzjowanego Kozika zastąpił Jakub Szmatuła. Sopel to nominalny prawy pomocnik, w tej sytuacji więc do ataku powędrował Smektała. Do 18-stki nie zmieścił się natomiast Maciejak, który w poprzednich spotkaniach wychodził w podstawowym składzie. Jak się miało okazać nie były to trafne decyzje, do czego przyznał się Marcin Brosz.
Początek meczu należał do gości, którzy swoją przewagę w tym okresie gry udokumentowali dwoma strzałami,. Pierwszy był niecelny, drugi zmierzał w światło bramki, ale Smektała uderzył zbyt lekko, by pokonać Wyparłę. Gospodarze szybko jednak opanowali sytuację i pomiędzy 10 a 15 min stworzyli trzy okazje po których celnie uderzał Kosecki, Szmatuła dobrze jednak wszedł w ten mecz, bo dość pewnie wyłapał te strzały. Najwięcej problemów bramkarz Piasta miał przy trzecim, kiedy to musiał sparować piłkę na rzut rożny. – O tym, że zagram dowiedziałem się w czwartek, kiedy Krzysztof Kozik zgłosił kontuzję. Faktem jest też, że długo nie stałem w meczu o punkty pomiędzy słupkami, ale cały czas ciężko trenuję i myślę, że dziś nie wypadłem źle – oceniał swój występ do tej pory rezerwowy bramkarz Piasta. W 21 min Buryan skacząc do piłki w polu karnym pociągnął za koszulkę Mowlika, sędzia bez wahania podyktował jedenastkę. Piłkę na wapnie ustawił Mięciel i nie pomylił się. Podobnie więc jak to miało miejsce w meczu z GKS Katowice gliwiczanie mniej więcej od tego samego momentu musieli odrabiać stratę. ŁKS to jednak, przynajmniej na tym etapie rozgrywek zespół zdecydowanie mocniejszy od Gieksy. Pewnie dlatego dopiero w 27 min udało się gliwiczanom stworzyć bramkową akcję. Podawał Szary, a zza linii 16 metrów uderzał Muszalik, piłka przeszła jednak metr nad poprzeczką. Marcin Brosz nie czekał do przerwy, tylko już w 28 min zdecydował się wzmocnić siłę ognia. Ściągnął z boiska Bartosza Sopla, Smektałę przerzucił na prawe skrzydło, a do ataku powędrował Chałbiński. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana, ale w 32 min nadziali się na kontrę po której Mięciel znalazł się w sytuacji sam na sam ze Szmatułą i pewnym uderzeniem w długi róg podwyższył na 2:0. W 39 min na chwilę odżyły nadzieje na zmniejszenie straty. Biskup zagrał do Chałbińskiego, ten miał okazję, by strzelić w światło bramki, ale kąt był zbyt ostry by pokonać Wyparłę. Za chwilę jeszcze przymierzył Biskup, jednak piłka przeszła nad poprzeczką. Gospodarze odpowiedzieli strzałem Mięciela, obronionym przez Szmatułę.
Drugą połowę gliwiczanie rozpoczęli z kolejną zmianą. W miejsce Pawła Gamli pojawił się Bartosz Iwan i jak się okazało była to kluczowa zmiana. Grę po zmianie stron rozpoczęli gospodarze, ale pierwszy atak to dzieło gliwiczan. Smektała wypuścił Chałbińskiego, ten jednak nie zdecydował się na strzał, tylko chciał zagrać do wychodzącego na pozycję Biskupa, nie było to jednak dobre podanie. W 50 min Smektała urwał się prawą stroną, przerzucił piłkę wzdłuż pola karnego do Biskupa, ten jednak nie jej nie opanował. Widać było, że podopieczni Marcina Brosza bardzo chcą strzelić kontaktowego gola i w 54 min udało się. W polu karnym po strzale Biskupa ręką zagrał Adamski, sędzia i tym razem nie zawahał się, aby gwizdnąć, a jedenastkę na gola zamienił Iwan. W tym momencie nie tylko odżyły nadzieje na korzystny wynik, ale i trybuna zajmowana przez sympatyków gości. Nadzieje te wcale nie były płonne, bo gliwiczanie w tym okresie w zasadzie zamknęli ŁKS na ich połowie. W 67 min po rzucie rożnym wykonywanym przez Muszalika, Smektała zakręcił rogala, piłka trafiła pod nogi Iwana i Biskupa, którzy nawzajem przeszkodzili sobie w oddaniu celnego strzału. Pierwszy raz w tej połowie w opałach w tej połowie Szmatuła był w 70 min, kiedy to z rzutu wolnego uderzał Mączyński, bramkarz Piasta dobrze się jednak ustawił i nie miał problemów ze złapaniem piłki. Riposta gości była natychmiastowa. Rzut rożny wywalczył Smektała, wykonywał go Muszalik, piąstkował Wyparło, piłka spadła pod nogi Smektały. który strzelił mocno, ale też i niecelnie. Za chwilę szczęścia próbował Klepczyński, który zapędził się pod pole karne gospodarzy, bez powodzenia jednak. Nie minęło 60 sekund, gdy po raz kolejny próbował pokonać Wyparłę Smektała, ale nie miał w tym dniu napastnik Piasta dobrze nastawionego celownika. W 74 min goście mogą mówić o sporym szczęściu. Z prawej strony wrzucał Mączyński, Seweryn był sam na sam ze Szamtułą, ale nie trafił czysto w piłkę i ta przeszła obok słupka. W 77 min Marcin Brosz wykorzystał ostatnią zmianę wpuszczając za Muszalika. do gry Podgórskiego. Wcześniej gliwiczanie skonstruowali akcję po której zapachniało golem. Napór Piast rósł z każdą minutą, ale lepszą okazję na podwyższenie wyniku mieli łodzianie. W 82 min Szmatuła piąstkował piłkę po strzale Kłusa, ta wpadła pod nogi Seweryna, który bez zastanowienia uderzył, ale bramkarz Piasta zdołał to wybić na róg. W 86 min po rogu Buryan, strzelał głową i aby piłka wpadła do bramki, zabrakło centymetrów. Napór gości nie malał i w 87 min dopięli swego. Z lewej strony dośrodkowywał Podgórski, piłka przeleciał ponad Chałubińskim, ale świetnie się ustawił w polu karnym Iwan, który głową zamknął akcję doprowadzając do remisu.- Już przed meczem trener mi powiedział, że wejdę w drugiej połowie, po to by przechylić szalę na naszą korzyść i prawie tak się stało, bo mój gol dał na myślę, że cenny remis – nie kryl satysfakcji Iwan. – Z perspektywy całego spotkania remis ten jest jak najbardziej sprawiedliwy. W pierwszej połowie to my byliśmy lepsi, ale w drugiej Piast zdominował plac gry – tak ocenił to spotkanie Damian Seweryn, były piłkarz Piasta, a teraz ŁKS Łódź. - Autor / Źródło: Mariusz Kruchowski/http://www.piast.gliwice.pl/
Facebook
- 2002 - 2025 JarderSport.pl : Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone.