Relacja: - , sezon
Kolejka: - Data: 0.0. | ||
- | ||
Strzelcy: | ||
Sędziowali: | ||
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Garbarnia prowadziła do przerwy 1-0, ale zaraz po przerwie stan meczu uległ zasadniczej zmianie i to Świt Nowy Dwór Mazowiecki dysponował zaliczką. Zasłużony remis uratował dla „Garbarzy” Tymoteusz Chodźko, który wszedł na boisko zaledwie kilka minut wcześniej.
Dopiero o 19.20 stało się jasne, że goście dotarli na Suche Stawy. Jak u Aleksandra Tołstoja, była to „droga przez mękę”. Podróż piłkarzy Świtu do Krakowa trwała z powodu pielgrzymek i rozgrywanego akurat w Krakowie etapu „Tour de Pologne” aż 7,5 godziny. - Ten czas spokojnie można poświęcić na zwiedzanie Krakowa, a nie tak długie siedzenie w autokarze. Sam byłem zmęczony, co dopiero piłkarze... - przybliżył kulisy długiej podróży do Krakowa trener gości, Tomasz Reginis.Mecz w tej sytuacji rozpoczął się z dwunastominutowym opóźnieniem, o 20.12. W Świcie brakowało aż czterech podstawowych zawodników, w Garbarni musiał zrezygnować z gry kontuzjowany Krzysztof Kalemba. W drugiej połowie spotkania okazało się, że lista L4 uległa rozszerzeniu o dwóch piłkarzy, którzy do momentu odniesienia kontuzji nadawali ton poczynaniom drużyny Krzysztofa Bukalskiego. W odstępie kilkudziesięciu sekund opuścili murawę Kamil Rado i Marcin Siedlarz.
Zasadniczym punktem części oficjalnej było uhonorowanie Krzysztofa Szopy, który po trzyletniej pracy trenerskiej w Garbarni jest obecnie jej wiceprezesem sportowym. Okolicznościowe upominki wręczyli prezes Jerzy Jasiówka i wiceprezes Marek Siedlarz. Po pierwszym gwizdku zwrócił na siebie uwagę Piotr Maślanka, po którego rzucie wolnego powstało duże zamieszanie na przedpolu Krzysztofa Żylskiego. W odpowiedzi Garbarnia przeprowadziła ładną akcję, ale Marcin Siedlarz zbyt mocno zaadresował podanie do Kamila Rady. Za chwilę Bartosza Praciaka w ostatniej chwili uprzedził Michał Krzymiński i Michał Bigajski mógł odetchnąć z ulgą między słupkami bramki Świtu. Żylski natomiast sam sobie przyszedł z pomocą, broniąc nogami w niebezpiecznej sytuacji.
Od pierwszych minut rzucała się w oczy duża aktywność Marcina Siedlarza. Grał świetnie w polu, za to wyraźnie nie szło mu w roli egzekutora. W 31. minucie Marcin Siedlarz już nie uderzał z dystansu, tylko przeprowadził kapitalny rajd. I niechybnie padłby gol, gdyby pomocnikowi Garbarni nie zabrakło w decydującym momencie zimnej krwi. Bigajski wyszedł zwycięsko z pojedynku „sam na sam”. Wprawdzie Praciak skutecznie dobił strzał kolegi, ale był na ofsajdzie.
źródło: http://www.garbarnia.krakow.pl/ - Autor / Źródło: Mariusz Kruchowski/http://www.garbarnia.krakow.pl/
Facebook
- 2002 - 2025 JarderSport.pl : Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone.