Relacja: - , sezon
Kolejka: - Data: 0.0. | ||
- | ||
Strzelcy: | ||
Sędziowali: | Mateusz Złotnicki | |
Widzów: | 200 | |
Żółte kartki: | ||
Czerwone kartki: |
- Blask czerwonej latarni drugoligowej tabeli długimi fragmentami raził w oczy zawodników Rozwoju. I to na tyle, że mimo gry w przewadze męczyli się z Jarotą niemiłosiernie. Po końcowym gwizdku zgodnie stwierdzono, że najważniejsze są punkty.
Rozwój po pełną pulę sięgnął po raz pierwszy od 31 sierpnia, znów nie stracił przy Zgody gola, przy okazji odnosząc najwyższe w ligowym sezonie domowe zwycięstwo. Na moment nasza drużyna wskoczyła, a w zasadzie wróciła, na najniższy stopień podium drugoligowej tabeli. A jednak odczucia po tym, co w sobotnie popołudnie zaserwowali nam podopieczni Dietmara Brehmera, pozostają mocno mieszane...
Bo choć - tak jak w marcu - na pierwszy rzut oka wygraliśmy z Jarotą Jarocin gładko, to ci, którzy zasiedli tego dnia na trybunach widzieli, że gładko wcale nie było. Mimo że jeśli nie wszystko, to prawie wszystko układało się tego dnia po myśli Rozwoju.
Nasza drużyna szybko osiągnęła przewagę i udokumentowała ją golem. Jarota prezentował się niespecjalnie inaczej, niż wskazuje na to zajmowane przez niego (ostatnie) miejsce w tabeli. Kolejna bramka wisiała w powietrzu, ale z czasem mecz się wyrównał. Ba, ekipa z Wielkopolski mogła nawet wyrównać. Dwukrotnie mieliśmy bardzo dużo szczęścia po szarżach Bartłomieja Olejniczaka, który raz minął nawet Mateusza Sławika, ale przestrzelił.
Na początku drugiej połowy drugą żółtą kartkę ujrzał prawy defensor czerwonej latarni tabeli, Bartosz Kieliba i wydawało się, że to uspokoi mecz. Stało się wręcz odwrotnie. Sporo chaosu, coraz więcej gadania, a mniej grania w piłkę, nerwy... Dwa razy naszym obrońcom poważnie we znaki dał się Karol Danielak (chwilami gra w zupełnie innej lidze niż jego partnerzy!), ale bez zarzutu spisywał się Mateusz Sławik.
Pierwszoplanowymi postaciami Rozwoju byli - który to już raz - Łukasz Winiarczyk i Sebastian Gielza. To za sprawą Gielzy padły oba gole. Do rosłego snajpera na strzeleckie korepetycje powinien udać się czym prędzej Rafał Wawrzyńczok. Wyliczyliśmy, że "Wawrzyn", który zastępował kontuzjowanego Roberta Tkocza, mógł wpisać się na listę strzelców co najmniej trzykrotnie. Zamiast hat-tricka został mu spory niedosyt i... pół asysty, bo to po jego strzale w słupek "Glajza" zdobył w 19. minucie pierwszą bramkę.
Ta druga, która zamknęła mecz - malkontenci, a może racjonaliści zapytają: czemu tak późno? - to dzieło nie tylko Gielzy, ale i Wojciecha Króla. Wychowanek naszego klubu dał bardzo dobrą zmianę, którą ukoronował dokładną centrą na głowę naszego napastnika. Temu pozostało jedynie przymierzyć głową w górny róg.
Dopiero gdy na tablicy zaświeciło się bezpieczne 2:0, faktem stało się to, o czym szeptano przy Zgody przez kilka ostatnich dni. Za Przemysława Szymińskiego na murawie zameldował się Bartosz Nowotnik. 16-letni pomocnik wszedł w drugoligową piłkę bez kompleksów. Po jego efektownym zagraniu piętą na listę strzelców mógł nawet wpisać się Przemysław Szkatuła, lecz pogubił się w dryblingu, a sędzia zakończył mecz.
Teraz z umiarkowanym (i to bardzo...) optymizmem można czekać na wyjazd do Bytowa. Ciekawy, bo dwudniowy, i do jednego z bardziej "gorących" miejsc na drugoligowej mapie. - Autor / Źródło: Jarosław Fengler / rozwoj.info.pl
Facebook
- 2002 - 2025 JarderSport.pl : Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone.