JarderSport
  • Strona główna
  • Informacje
  • Rozgrywki
    • Rozgrywki
    • Sędziowie
    • Transfery
  • Związki
    • WZPN Poznań
  • Wokół piłki
    • Sparingi
    • Statystyki ligowe
    • Wielkopolski ranking
  • Serwis
    • Redakcja
    • Kontakt
    • Reklama
    • Współpraca
    • Uzupełnij dane
      • Dane klubu
      • Dane zawodnika
      • Dane trenera
      • Dane sędziego
  • Szukaj
Relacja: - , sezon
Kolejka: - Data: 0.0.
-
Strzelcy: 
 Sędziowali: Marcin Liana
 Widzów: 500
 Żółte kartki:
 Czerwone kartki:
  • Po wyczerpującym spotkaniu i zmiennych kolejach losu udało się dzisiaj pokonać Jarotę Jarocin 2:1. Przeciwnik był dzisiaj trudny do ogrania, był bardzo zorganizowany i nawet prowadził 1:0 po golu Krzysztofa Bartoszaka w 13. minucie. Ostatecznie to jednak biało-niebieski schodzili z boiska z uniesionymi głowami, ale sukces nie przyszedł łatwo i nie obyło się bez ofiar.

    Na początku pragniemy wszystkich uspokoić, według informacji jakimi dysponujemy w tej chwili, kapitan MKSu, Łukasz Ganowicz po przewiezieniu do szpitala czuje się dobrze, zostały mu zrobione podstawowe badania, które wskazują na to iż Łukaszowi nic nie zagraża. Sytuacja z 87. minuty meczu, kiedy Ganowicz bez kontaktu z przeciwnikiem upada na murawę mógł nieco zmrozić kibicom krew w żyłach, ale póki co wszystko z naszym kapitanem jest w porządku.

    Spotkanie tak na dobre zaczęło się w 13. minucie, kiedy to Krzysztof Bartoszak z ekipy gości wyprowadził swój zespół na prowadzenie, wcześniej obie drużyny konstruowały akcji podbramkowych, przetrzymując piłkę w środkowych sektorach boiska. Bartoszak otrzymał podanie z lewego skrzydła, uderzył głową wprost w Amadeusza Skrzyniarza, nasz golkiper nie potrafił jednak zapobiec nieszczęściu i zaczęło się jak zwykle, czyli MKS traci gola a później mozolnie próbuje odrobić stratę. W 17. minucie centrę Jakuba Legierskiego z prawej flanki na gola mógł zamienić nadbiegający w pole karne Wojciech Bzdęga, został jednak uprzedzony przez obrońcę gości i skończyło się dla Jaroty tylko na strachu. Dwie minuty później znów w rola głównych wymieniona dwójka, tym razem Bzdęga z wolnego na głowę Legierskiego, Jakub przedłużył główkując tuż przy ziemi do Adama Orłowicza, ale nasz defensor nie zdążył do piłki, szkoda, gdyż znajdował się w dogodnym miejscu aby wyrównać stan meczu. Goście widząc co się święci postanowili nieco ostudzić nasze starania w dążeniu do zdobycia gola wyrównującego i w 21. minucie strzelec bramki dla Jaroty - Krzysztof Bartoszak - zdecydował się na uderzenie z ponad 20 metrów, pomylił się nieznacznie, trafiając w słupek. W 31. minucie MKS wykonywał rzut wolny w okolicach pola karnego Jaroty, dość nieszablonowo wykonany stały fragment gry chyba zaskoczył Wojciecha Hobera, faktem jest, że po wymianie kilku podań ostatecznie nie przejął piłki od Rafał Niziołka. Koniec pierwszej części spotkania zbliżał się dużymi krokami, kiedy to udało się zaskoczyć defensywę gości w 42. minucie. Ponownie Bzdęga z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne, ta piłkę przejął Adam Orłowicz i z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki wyrównując stan zawodów na 1:1. Do przerwy już żadnej ze stron nie udało się zdobyć gola i do szatni w lepszych humorach wydawali się schodzić nasi gracze.

    Tuż po przerwie już w 47. minucie mogliśmy się pokusić o zdobycie gola dającego prowadzenie, Bzdęga z rzutu wolnego uderzył mocno i celnie, tuż obok muru, ale uczynił to wprost w bramkarza i Karol Szymański nie miał problemów ze złapaniem piłki. W 66. minucie 20 metrów przed bramką Skrzyniarza z piłką znalazł się Hubert Oczkowski długo się nie zastanawiając huknął jak z armaty minimalnie posyłając piłkę obok słupka, Skrzyniarz instynktownie zainterweniował, ale gdyby piłka zmierzała w światło bramki mógłby być bezradny. W 70. minucie świetną akcję lewą stroną zainicjowała Bzdęga, wymanewrował obrońcę uciekł z piłką do linii końcowej skąd dośrodkował do znajdującego się przed bramką Michał Kojdera, tej mając przed sobą pustą bramkę fatalnie skiksował, ale musimy przyznać, że nie miał najłatwiejszej pozycji do skutecznego strzału. W 74. minucie na boisku za Jakuba Legierskiego wszedł Przemysław Kwaśniewski, wspominamy o tym nie bez powodu, dwie minuty później młody zawodnik MKSu był jedną z kluczowych postaci w golu dającym MKSowi upragnione prowadzenie, najpierw Przemek przedostał się z piłką wzdłuż linii pola karnego z lewego na prawe skrzydło i podał do wbiegającego w pole karne Adama Orłowicza, nasz obrońca doskonale dograł przed bramkę, gdzie w lekkim zamieszaniu najwięcej przytomności zachował Wojciech Bzdęga i wpakował piłkę do bramki. Po niemrawym początku podnieśliśmy się z kolan, ale to nie wszystko co jeszcze się w tym meczu wydarzyło. W 87. minucie na murawę upadł Łukasz Ganowicz, na murawie pojawiła się karetka, która ostatecznie zabrała kapitana biało-niebieskich do szpitala. Z tego co wiemy na tą chwilę Łukasz czuje się dobrze i jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

    Ufff... Udało się. Jarota pokonany, choć po utracie bramki w pierwszym kwadransie kibice mieli podstawy do frustracji, na szczęście zawodnicy MKSu wykazali się, podobnie jak przed tygodniem, wielkim hartem ducha i choć gra nie mogła się podobać to jednak 3 punkty powędrowały na nasze konto, a nie odjechały do Wielkopolski. Za tydzień czekan nas kolejne trudne spotkanie, gościć będziemy w Bytowie gdzie zmierzymy się z tamtejszą Bytovią. Mecz został zaplanowany na sobotę 2. listopada na godzinę 14:00. O punkty pewnie będzie nie łatwo, gdyż Bytovia dzisiaj doznała wyjazdowej porażki w Bytomiu z Polonią 0:2 i z pewnością straty będzie sobie chciała powetować przed własną publicznością.
  • Autor / Źródło: Jarosław Fengler /mkskluczbork.pl
Oferta
Reklamuj sie na JarderSport
Facebook
"; ?>
  • 2002 - 2025 JarderSport.pl : Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone.