Relacja: Liga Wielkopolska - 4 liga grupa południowa, sezon 2011/12
Kolejka: 5 - Data: 28.08.2011 Godzina: 16:00 | ||
Victoria Ostrzeszów - LKS Ślesin 0 - 3 | ||
Strzelcy: Na boisku 3:2. W barwach Victorii grał nieuprawniony zawodnik. | ||
Victoria Ostrzeszów: | ||
LKS Ślesin: | ||
Sędziowali: | Artur Kurek | |
Widzów: | ||
Żółte kartki: | ?? - Rafał Dębowski, Grzegorz Adamczewski | |
Czerwone kartki: |
- Kolejnej porażki doznali nasi piłkarze w IV lidze. Tym razem po bardzo zaciętym meczu, szczególnie w pierwszej połowie, LKS przegrał z Victorią Ostrzeszów 2:3.
Pierwszą połowę lepiej rozpoczęli nasi piłkarze. Już w 1 minucie po zagraniu w pole karne, kiks popełnił obrońca gospodarzy nie trafiając w piłkę, jednak żaden z naszych zawodników nie zdołał pierwszy dojść do futbolówki i w końcu obrońcy wybili ją poza pole karne. W 4 minucie oglądaliśmy pierwszą groźną akcję gospodarzy, jednak uderzenie zawodnika Victorii sprzed pola karnego było bardzo niecelne.
Już minutę później nasz zespół mógł objąć prowadzenie. Po zagraniu Macieja Banaszaka pod pole karne, wychodzący poza linię szesnastu metrów bramkarz gospodarzy wybił głową piłkę, która trafiła na 25 metrze do Michała Kwiatkowskiego. Ten bez namysłu posłał piłkę w stronę bramki, jednak trafił słupek i obrońcy w końcu wybili futbolówkę daleko od własnego pola karnego.
W 9 minucie groźną akcję przeprowadzili prawą stroną gospodarze. Jednak po dośrodkowaniu w pole karne piłkę pewnie złapał Marcin Wojciechowski. W 12 minucie sprzed pola karnego uderzał po ziemi Łukasz Pietrzak, ale bramkarz pewnie złapał piłkę.
Minutę później to gospodarze powinni objąć prowadzenie. Po ładnie rozegranej akcji piłka trafiła w końcu do znajdującego się na siódmym metrze zawodnika Victorii, który bez namysłu uderzył na bramkę. Gdy wszyscy na stadionie myśleli, że padnie bramka to świetnie spisał się Marcin Wojciechowski, który intuicyjnie, nogami obronił ten strzał, a piłka opuściła nasze pole karne.
18 minuta przyniosła kolejną akcję LKS-u. Świetnym podaniem w pole karne do Krzysztofa Siedleckiego popisał się Michał Kwiatkowski. Nasz napastnik oddał mocny strzał, ale piłka przeleciała obok bramki.
W 24 minucie nasza drużyna objęła prowadzenie. Piłkę przed pole karne gospodarzy posłał Łukasz Pietrzak. Wychodzący bramkarz gości na osiemnastym metrze nie trafił nogą w piłkę, a ta trafiła do Krzysztofa Siedleckiego, który z bliska wpakował ją do pustej bramki.
W 30 minucie groźnie zrobiło się pod naszą bramką. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka przeleciała wzdłuż bramki, musnęła naszego zawodnika i wyszła ponownie na rzut rożny. Drugie dośrodkowanie okazało się równie groźne, ale tym razem na posterunku był Marcin Wojciechowski, który wypiąstkował piłkę lecącą w światło bramki na rzut rożny. Po trzecim dośrodkowaniu piłka wylądowała już w rękawicach naszego bramkarza. Pięć minut później groźny strzał oddał zawodnik gospodarzy, ale Marcin Wojciechowski dobrze obronił to groźne uderzenie.
W 38 minucie LKS prowadził już 2:0. Błąd przy wyprowadzaniu piłki spod własnej bramki popełnił obrońca Victorii. Próbując zagrać piłkę do swojego kolegi trafił nią w nogę Dawida Jarki. Futbolówka po odbiciu się od naszego pomocnika trafiła do Michała Kwiatkowskiego. Nasz napastnik wbiegł w pole karne i ładnie uderzył pod poprzeczkę, tuż nad interweniującym bramkarzem i powiększył prowadzenie naszego zespołu.
Dwie minuty po tym golu znów ładną akcję, lewą strona przeprowadzili nasi piłkarze. W końcu Łukasz Pietrzak wbiegł w pole karne i niestety strzelił obok bramki.
W 43 minucie niestety tracimy bramkę. Gospodarze przeprowadzili szybką akcję lewą stroną boiska. W końcu piłka została dośrodkowana w pole karne do niekrytego na dziesiątym metrze Artura Skrobacza, który strzałem głową, tuż przy słupku zdobył kontaktową bramkę dla swojego zespołu. Do końca pierwszej połowy już nic ciekawego się nie wydarzyło i LKS schodził na przerwę prowadząc 2:1.
Jeszcze przed wznowieniem gry nastąpiła zmiana w naszym zespole. Z boiska zszedł Michał Kwiatkowski, któremu z powodu ostrych fauli gospodarzy odnowiła się kontuzja. Za niego na placu gry pojawił się Grzegorz Adamczewski. Warto dodać, że za takie faule zawodnicy gospodarzy powinni otrzymać żółte kartki. Niestety taka sytuacja powtarzała się też w drugiej połowie, za co przyznajemy sędziemu dużego minusa.
Obie drużyny na drugą połowę wyszły odmienione. Gospodarze od początku zaatakowali z ogromnym animuszem, natomiast nasz zespół w ogóle nie przypominał drużyny z pierwszej połowy, która bardzo dobrze grała w obronie i groźnie atakowała. Niestety powtórzyły się grzechy z poprzednich meczów w Gołuchowie i Wrześni.
Pierwsze ostrzeżenie ze strony gospodarzy miało miejsce w 48 minucie, kiedy to zawodnik gospodarzy bardzo groźnie uderzał sprzed pola karnego, ale ponownie bardzo dobrze spisał się Marcin Wojciechowski i z najwyższym trudem wybił piłkę na rzut rożny.
Już minutę później naszej drużynie dopisało ogromne szczęście. Zawodnik Victorii chciał dośrodkować piłkę w pole karne, jednak uczynił to na tyle nieporadnie, że posłał piłkę w stronę bramki. Na nasze szczęście futbolówka trafiła w poprzeczkę i po chwili nasi obrońcy wybili ją poza pole karne.
W 55 minucie gospodarze doprowadzili do wyrównania. Nasz obrońca Dawid Królik, tuz przed linią pola karnego sfaulował zawodnika gospodarzy. Niestety arbiter tego spotkania podjął decyzję, że faul był już w obrębie pola karnego i podyktował jedenastkę dla Victorii. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Maciej Stawiński i w ten sposób Victoria odrobiła stratę dwóch bramek.
Nim nasi piłkarze otrząsnęli się po stracie bramki, padła kolejna. W 60 minucie kolejną dobrą akcję w bocznych sektorach boiska przeprowadzili zawodnicy Victorii. W końcu piłka została dośrodkowana w pole karne znów na głowę Artura Skrobacza, który pięknym i mocnym strzałem wpakował piłkę, tuz przy słupku do bramki. Była to niemalże kopia pierwszej bramki, lecz niestety nasi zawodnicy nie wyciągnęli z tamtej sytuacji wniosków i po raz drugi w ten sam sposób stracili bramkę.
W błędzie byli Ci co myśleli, że LKS rzuci się do odrabiania strat. Niestety to gospodarze cały czas dyktowali warunki na boisku i byli zespołem częściej i groźniej atakującym. Już w 61 minucie zawodnik Victorii groźnie uderzał na bramkę sprzed pola karnego, ale Marcin Wojciechowski dobrze obronił ten strzał. W 66 minucie znów świetną interwencją popisał się ślesiński bramkarz, po tam jak zawodnik gospodarzy z 14 metrów uderzał groźnie na naszą bramkę. W 74 minucie po ofensywnej akcji naszego zespołu kontuzji nabawił się Rafał Dębowski, który musiał opuścić plac gry. W jego miejsce na boisku pojawił się Paweł Krygier. Kolejną ładną akcję gospodarzy, zakończoną groźnym strzałem minimalnie nad bramką, oglądaliśmy w 79 minucie.
W 81 minucie Maciej Banaszak wykonywał rzut rożny. Po dośrodkowaniu w pole karne obrońcy wybili piłkę. Do futbolówki dopadł Grzegorz Adamczewski, który zbyt lekko strzelił na bramkę i bramkarz Victorii nie miał problemów ze złapaniem piłki. 3 minuty później mięliśmy kopię tej sytuacji. Tym razem piłka trafiła na 11 metrze do Krystiana Andrzejczaka, który strzelił lewą nogą i niestety posłał piłkę kilka metrów obok bramki. Kolejne minuty to groźnie akcję Victorii. Najpierw zawodnik gospodarzy groźnie uderzał nad bramką, a następnie mięliśmy uderzenie z rzutu wolnego, ale znów na posterunku był ślesiński bramkarz, który z trudem sparował piłkę na rzut rożny. To były już ostatnie akcenty tego meczu i niestety to gospodarze mogli się cieszyć z wywalczenia trzech punktów.
Podsumowując, w pierwszej połowie nasz zespół zagrał bardzo dobrze. Mądrze się broniliśmy i wyprowadzaliśmy groźne akcje po których udało nam się zdobyć dwie bramki. Niestety tuż przed końcem pierwszej połowy Victoria zdobyła kontaktową bramkę. Na drugą połowę nasza drużyna wyszła zupełnie odmieniona. Nasi zawodnicy zagrali już o wiele gorzej, podobnie jak miało to miejsce w dwóch poprzednich meczach i rozpędzeni gospodarze zdołali zdobyć jeszcze dwie bramki i wygrać to spotkanie. Martwi fakt, że po raz kolejny zdobywamy bramki na wyjeździe, prowadzimy i nie potrafimy dowieźć dobrego wyniku do końca. Za naszą ładną grę chwalili nas nawet dzisiaj po meczu kibice gospodarzy, niestety za piękną grę punktów się nie przyznaje. Cóż, liczymy, że w końcu nasi zawodnicy okrzepną trochę w czwartej lidze i zaczną wykorzystywać potencjał, który w nich drzemie, co widać nawet podczas tych przegranych spotkań. A kolejne spotkanie zagramy już w sobotę na ciężkim terenie w Pępowie z miejscową Dąbroczanką. Początek spotkania o godz. 17:00. - Autor / Źródło: Bartosz Braciszewski / lks-slesin.futbolowo.pl
Facebook
- 2002 - 2022 JarderSport.pl - Jarosław Derengowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.