Relacja: Puchar Polski OZPN Kalisz, sezon 2009/10
![]() |
![]() |
||
Półfinał - Data: 2010-05-12 | |||
Jarota II Jarocin - Calisia 14 Kalisz 0 - 3 | |||
0:1 Maciej Stawiński (43’), 0:2 Maciej Stawiński (66’), 0:3 Dominik Sobczak (75’) | |||
Żółte kartki: | Armatys, Stawiński, Tywoniuk | ||
Czerwone kartki: | Świtała | ||
Jarota II Jarocin: Szymon Dutkiewicz – Wojciech Figan, Łukasz Wawrocki, Paweł Świtała, Mateusz Woźniak, Patryk Cierniewski (81’ Daniel Kaczmarek), Krzysztof Matuszak (64’ Szymon Kaczmarek), Paweł Kryś, Dawid Guźniczak (64’ Łukasz Smyczyński), Ryszard Tomczak, Damian Baran (68’ Dawid Cieślak) | |||
Calisia 14 Kalisz: Marcin Ludwikowski – Łukasz Wiązek, Damian Czech, Igor Janicki (30’ Mateusz Tywoniuk), Marcin Nieborak, Dominik Sobczak, Błażej Ciesielski, Yusupow Buzurkmekhr (55’ Dawid Kaniewski), Maciej Stawiński, Łukasz Grabowski, Adrian Dąbrowski (70’ Waldemar Kaźmierczak) | |||
Sędziowali: | |||
Widzów: |
- Ludwik łapał wszystko
Choć wynik półfinałowego meczu Pucharu Polski na szczeblu OZPN Kalisz pomiędzy Płomykiem Koźminiec, a Calisią Kalisz wskazuje zdecydowane zwycięstwo trzecioligowca, na murawie było bardzo ciekawie. Gospodarze stwarzali bowiem wiele okazji bramkowych, ale w bramce przyjezdnych grał niezawodny Marcin Ludwikowski, któremu jego partnerzy mogą podziękować za wywalczenie promocji.
Do środowego spotkania miejscowi przystąpili bez żadnych kompleksów. Zawodnicy Ryszarda Tomczaka umiejętnie realizowali nakreślone przez trenera założenia taktyczne. – Faktycznie, wyglądało to dobrze – mówił Tomczak. – Wyszliśmy wysokim pressingiem, szybko doskakiwaliśmy do rywali, nie pozwalając im na długie operowanie piłką.
Płomyk grał mądrze nie tylko w destrukcji. Agresywna gra i szybki odbiór futbolówki mogły przerodzić się w pierwszego gola już w 5 minucie gry. Wówczas błąd w przyjęciu Mariusza Niedbały wykorzystał Tomczak, błyskawicznie zagrywając prostopadła piłkę w kierunku rozpędzonego Damiana Barana. Ten mógł jeszcze podholować ją w stronę celu, lecz zbyt szybko zdecydował się na podjęcie próby strzeleckiej. Choć i tak uderzał z dogodnej pozycji, nie trafił w światło bramki strzeżonej przez Marcina Ludwikowskiego. Warto dodać, że bardzo dobrą partię w jej pierwszej części rozgrywała dwójka środkowych pomocników gospodarzy Paweł Kryś i Dawid Guźniczak. Niedługo po szansie Barana, pierwszy z nich stanął przed wyborną okazją. Atak rozpoczął podaniem do Tomczaka Wojciech Figan. Grający trener przedłużył tor lotu piłki, która minęła defensorów i znalazła się w posiadaniu Krysia. Wbiegający w pole karne z prawej strony pomocnik przegrał jednak pojedynek oko w oko ze świetnie interweniującym Ludwikowskim.
Następnym zawodnikiem szukającym recepty na pokonanie golkipera kaliszan był Krzysztof Matuszak, ale i z jego kąśliwym uderzeniem w długi róg, Ludwikowski sobie poradził. Miejscowym brakowało skuteczności i to zemściło się na nich krótko przed przerwą. Wówczas pierwszy niebezpieczny atak zawiązała Calisia. Po przebitce w środkowej strefie boiska piłka stała się łupem reprezentanta młodzieżowych kadr Tadżykistanu Yusupova Buzurgmekhra. Ten podciągnął z nią do linii końcowej i znakomicie dośrodkował do Macieja Stawińskiego, który uderzeniem głową z 7 metrów nie dał szans Szymonowi Dutkiewiczowi. Nasi gracze mogli odpowiedzieć po wolnym egzekwowanym przez Patryka Cierniewskiego. Niestety, strzał głową Barana z 5 metra instynktownie obronił były golkiper łódzkiego Widzewa.
Druga połowa toczyła się w podobnych okolicznościach, a wynik długo był sprawą otwartą. Pierwszy bramce gości zagroził ponownie Baran, ale ten razem piłka po jego główce, przeleciała tuż obok słupka. W 66 minucie gry jednak, po raz drugi dał o sobie znać Stawiński. Tym razem dobrą centra z rzutu rożnego obsłużył go Mateusz Tywoniuk, a snajper z Kalisza raz jeszcze udowodnił, że ma głowę nie od parady.
Od tego momentu miejscowi starali się grac ultra ofensywnie, narażając się przy okazji na kontrataki. Po jednym z nich Dawid Kaniewski wykorzystał celną wrzutkę i ponownie Dutkiewicz musiał wyjmować piłkę z siatki. Nie bez winy przy utracie gola był wprowadzony chwilę wcześniej Szymon Kaczmarek, który nie przeszkadzał zbytnio dośrodkowującemu zawodnikowi rywala.
180 sekund po stracie trzeciego gola, gospodarze mogli znów uwierzyć w możliwość uzyskania dobrego wyniku, ale Łukasz Smyczyński zmarnował dwustuprocentową okazję, trafiając z 5 metrów w wyczekującego na rozwój wydarzeń Ludwikowskiego. Goście raz jeszcze trafili do bramki miejscowych, ale Daniel Armatys był na ewidentnym spalonym i sędzia bramki nie uznał. W ostatniej minucie za kolejne przewinienie z murawy wyleciał sfrustrowany Paweł Świtała, który po końcowym gwizdku powiedział. – Najlepsze nasze spotkania graliśmy z Kleczewem, Kobylinem i właśnie z „Calisią”. W żadnym nie ustępowaliśmy przeciwnikom, a wszystkie te mecze zakończyły się naszymi porażkami.
Mimo porażki, trener Tomczak był zbudowany postawą zespołu. – „Calisia” miała dziś w bramce mojego przyjaciela Marcina Ludwikowskiego i właśnie jemu partnerzy mogą podziękować. Kilak razy bronił w nieprawdopodobnych okolicznościach i po raz kolejny udowodnił, że posiada umiejętności predysponujące do tego, by grać znacznie wyżej niż na trzecioligowym szczeblu. Zagraliśmy odważnie i – poza zdobywaniem goli – wiele rzeczy nam wychodziło. Jestem zadowolony, bowiem na tle takiego rywala zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Zabrakło trochę doświadczenia oraz konsekwencji w kryciu. Po takim meczu zostaje spore rozgoryczenie i żal.
Finałowym rywalem pogromców Płomyka będzie zespół Stali Pleszew, który po konkursie rzutów karnych pokonał innego kaliskiego przedstawiciela, drużynę KKS-u Włókniarz.
źródło: Daniel Borski - Autor / Żródło: Mariusz Kruchowski/Piotr Hain/Daniel Borski
Facebook
- 2002 - 2025 JarderSport.pl : Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone.